talfa na ustach... czyli Supergloss z Kiko :)

Ostatnio wpadla mi w oko oferta Kiko, czy blyszczyki Supergloss. Nie wiem czy wczesniej tez byly, moze ich nie zauwazylam, co przy ofercie jaka ma Kiko nikogo w sumie nie zdziwi. I tak mamy 28 kolorow do wyboru, 6 ml blyszczyka kosztuje 3 €... wiec cene ma bardzo przyjazna.

I tak na niego popatrzylam a prezentuje sie calkiem milo i oczywiscie jeden wzielam ze soba. Maja ladne, proste opakowania. Blyszczyk idealnie nadaje sie do kosmetyczki, jest nieduzy i lekki.

Aplikator taki jak lubie, czyli pacynka. Blyszczyk pachnie dosc slodko, typowy cukierek ale nie jest to jakis nachalny, czy przeszkadzajacy zapach. Glownie ma nawilzac nasze usta i nadawac im blask. I faktycznie nie dosc, ze swietnie sie trzyma i jest dosc trwaly... do tego nie ma w sobie nic z klejucha, to bardzo fajnie pielegnuje usta.



Kolor typowo sroczy :) ... czyli brudny, lekko pastelowy roz. Jest to nr 109 Mat Pink. Z tym, ze nie ma w sobie nic z matu, daje nam cudna tafle na ustach. Nie zawiera zadnych drobinek i moge spokojnie powiedziec, ze nalezy do tych troszke bardziej kryjacych ale jest przy tym lekki i przyjemniejszy w noszeniu jak lakiery do ust. Kolor podany na stronie calkiem dobrze oddaje rzeczywista farbe produktu.

A tak sie prezentuje na ustach :)

Przy nastepnej wizycie bede musiala sie przyjrzec innym kolorom. Bo za taka cene to naprawde warto, blyszczyk jest bardzo fajny i nic zlego nie moge o nim powiedziec.