Seiten

poniedziałek, 31 października 2011

niebieski pekacz p2

Jakis czas temu kupilam niebieskiego drobinkowego pekacza z p2. Glownie dlatego, ze mnie zainteresowal kolor, ciekawa bylam jak bedzie wygladac na paznokciach, choc osobiscie raczej wole bezdrobinkowe pekacze.



020 blue thunder to wlasciwie niebiesko - srebrzysty metal ;)



Testowalam go w dzien gdzie mialam granatowy lakier na paznokciach. Tak tez wydawalo mi sie najbezpieczniej. Bo nie do konca wiedzialam, czego sie po tym pekaczu spodziewac a jarmarku na paznokciach tez nie chcialam :)



U gory zdjecie w sztucznym swietle z lampa, na dole w sloncu.



Efekt mi sie podoba, bo wiadomo ja lubie pekacze ale to raczej letni kolor,
ewentualnie na karnawal lub inne szalone wyjscia.

ebayowe zakupy... czyli jak sroka trafila na zonka

Teraz bede sie zalic ;) ... albo moze nie tyle zalic, co chcialam napisac, rownie ku przestrodze innym ale w zadnym wypadku nie po to zeby kogos zniechecic, bo kupowac na ebayu bede w dalszym ciagu. Jakby nie bylo 99% moich transakcji jest jak najbardziej udana a zonk zawsze sie trafi, mimo wszystko nie pierwszy to i z pewnoscia nie ostatni.



Jakby nie bylo jakis czas temu wstawilam liste sprzedawcow, u ktorych kupuje... czyli tzw. liste sprawdzonych sprzedawcow. Aktualnie skreslilam z tej listy Bello - Girl, u ktorej juz nigdy wiecej nic nie kupie. Bo dawno nikt mnie tak nie zirytowal jak ta jednostka.

Jak widac na zrzucie ponizej 03.07.11 kupilam u niej trzy produkty. I do tej pory ich nie dostalam. Ja rozumiem paczka moze zaginac, bo to tez juz sie zdazalo ale wtedy sprzedawcy przewaznie wysylaja od razu kolejna (mowa oczywiscie o azjatyckich zakupach), tak mialam z moim kremem Skin79, ktory jest w aktualnym rozdaniu do wygrania, bo paczka sie po miesiacu jak otrzymalam druga znalazla a ja skontaktowalam sie ze sprzedawca i zaplacilam za ta znaleziona. A Bello po tym jak 1,5 miesiaca po zakupie sie do niej zglosilam, napisala ze sprawe wyjasni... i tak to trwa do dzis. I tak ciagle jestem w plecy ca. 50 €



Na pomoc ze strony ebay czy paypal nie mam co liczyc, bo jest juz po prostu za pozno. Glupie jest to, ze paczki z Azji ida do mnie czesto do miesiaca, pomijajac juz dodatkowy czas jak zostana zlapane przez urzad celny. I czesto nie mam jak zglosic "problemu ze sprzedawca", w przyszlosci bede musiala faktycznie robic to na zapas i z drugiej strony bede zamawiac pojedyncze egzemplarze nie pare kosmetykow na raz.

Moglabym tu przytoczyc cala epopeje mailowa z Bello, gdzie mnie przeprasza i obiecuje i przekonuje... a mnie z kazdym kolejny mailem coraz wiekszy szlag trafial, bo sama z siebie nic nie napisala, ciagle ja musialam sie dopytywac. I jak jej dzis napisalam, ze mam mi wyslac co kupilam albo zwrocic pieniadze, bo juz jej nie wierze i ze jest oszustka. To mi przyslala urazonego maila, ze ja jej nie chce wierzyc. Fuck... 4 miesiace minely a madam twierdzi, ze ja jej nie chce wierzyc. Przeciez jakbym dorwala to bym nogi z tylka, przy samej szyi wyrwala.

Ufff... troche mi ulzylo. Szkoda mi tych produktow z Berrisom, bo tylko ona ma je w ofercie. Jednak zrazilam sie na tyle, ze bede ja omijac szerokim lukiem. Jest tylu innych sprzedawcow, ktorzy troche powazniej traktuja klienta i dopoki nie bedzie innej mozliwosci dostepu do azjatyckich produktow bede dalej korzystac z ebaya ale jak sie natkne na kolejnego zonka to na pewno was poinformuje.

:]

EDIT: Dzis (01.11) Bello przelala mi pieniadze, tyle dobrego.

look... new york, new york ;)

Paletki nie musze chyba nikomu przedstawiac. Oczywicie chodzi o Catrice "New York Palette" z kolekcji Big City Life. Swatche wstawialam wczoraj, wiec problemu ze znalezieniem tez nie bedzie, jakby ktos szukal.



Uzylam cieni: Central park, Brooklyn Bridge i Time Square, rozu Broadway oraz zalaczona do paletki kredke. Makijaz zrobilam na bazie Catrice i wytrzymal praktycznie caly dzien, wiec moge powiedziec, ze trwalosc na oku tez calkiem dobra.




Cienie
sa bardzo przyjemne w uzyciu, aczkolwiek lekko sie sypia, wiec nie nalezy zapomniec o strzasnieciu pedzelka, przed nalozeniem cienia na powieke. Ladnie sie lacza i latwo rozcieraja... moge sie tylko powtorzyc, ze sa to bardzo fajnie cienie, ze przystepna cene.

Kredka jest miekka ale takim ogryzkiem nie jest latwo namalowac porzadna kreske. Na gornej powiece trzymala sie swietnie, z lini wodnej po jakims czasie zniknela.

Roz na policzkach wyglada delikatnie, nie znika i nie robi plam, wiec mozna jak najbardziej uzywac, bo do tego maja naprawde fajne kolory. I nawet niewprawna reka sobie z nim poradzi.



A pozatym uzylam:
  • BB kremu MAC
  • bazy pod makijaz Lancome Eclact Miracle
  • pudru Chanel Cristalline
  • na ustach Kiko Pencil Lip Gloss
  • na rzesach BeYu Unlimited Lashes Mascara
:)

niedziela, 30 października 2011

nowe nabytki z Dabur i Himalaya Herbals

Poniewaz jestem bardzo zadowolona z pierwszych zakupow czyli z szamponu z dzikim kaktusem z Dabur Vatika, pisalam o nim tutaj... i z kremu na wypadanie wlosow z Himalaya Herbals, o ktorym jeszcze nie pisalam ale wkrotce to nastapi... postanowilam kupic kolejne produkty.

Tym razem sa to dwa szampony. Ten z Dabur czeka az skoncze poprzedni, szampon z Himalaya Herbals uzylam juz dwa razy i na pewno podziele sie w osobnym poscie wrazeniami.



Dabur Vatika Naturals Egg Protein Rejuvenating Shampoo



Szampon Rewitalizujący Dabur Vatika z z jajkiem i miodem 200 ml

Rezultat: mocne zdrowe włosy
  • Rewitalizuje, wzmacnia strukturę włosa i dodaje blasku dzięki ekologicznym ekstraktom
  • Nabłyszcza i odżywia włosy dzięki obecnym proteinom i aminokwasom
  • Poprawia gęstość, elastyczność włosów i zwiększa odporność na rozciąganie
Składniki aktywne szamponu
- żółtko jajka, odbudowuje zniszczona strukturę włosa i wzmacnia włosy aż po cebulki
- miód regeneruje i ochrania powlokę włosa przed wpływem szkodliwych składników zewnętrznych, odżywiając włos

Skład: Water, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Carbomer, Dimethiconol, TEA-Dodecylbenzenesulphonate, Cocamide MEA, Glycol Distearate, Trimethylsily Amodimethicone, Laureth-7, Laureth-5, Perfume, Phenoxyethanol, Sodium Chloride, Methyl Paraben, Propylene Glycol, Quaternized hydroxyethyl cellulose (HEC), polymers, Acrylamide copolymer, DMDM Hydration, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, Propyl Paraben, Tetradibutyl Pentaerithrityl Hydroxyhydrocinnamate, Honey Extract, Egg Powder, Sodium Benzotriazoiyl Butylphenol Sulfonate, Buteth-3, Tributyl Citrate, Ext. D&C Violet 2, D&C RED 33

***

Himalaya Herbals, Anti- Hair Fall Shampoo



Szampon (opakowanie zawiera 100 ml) przeciw wypadaniu włosów odżywia od cebulek i wzmacnia osłabione włosy. Wzmacnia i poprawia strukturę włosów, redukując ich wypadanie spowodowane łamaniem się włosów.

Szampon zawiera:
  • Butea Frondosa - wzmacnia włosy
  • Eclipta - poprawia strukturę włosa
  • Pongamia Pinnata - naturalny antyseptyk
Skład: Aqua, Decyl Glucoside, Lauryl Glucoside, Ammonium Laureth Sulfate, Glycol Distearate, Citric Acid, Fragrance, Polyquaternium 7, Eclipta Prostata Extract, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Vetiveria Zizanoides Extract, Jasminum Officinale Extract, Pongamia Pinnata Extract, Cicer Arietinum Seed Extract Hydrolysate, Butea Frondosa, Carthamus Tinctorius Seed, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Disodium EDTA


Catrice New York Palette (LE Big City Life) ... swatche i pare slow wstepu ;)

Z gory ostrzegam, ze bedzie sporo zdjec i mojej pisaniny
ale inaczej sie nie dalo i ograniczylam sie do minimum :)



Na pierwszy rzut poszla paletka New York. Glownie z tego powodu, ze najbardziej mi sie podoba i na ta paletke sie czailam. Fiolety, szarosci i niebieskosci to jest to co sroka bardzo lubi.



Zauroczylo mnie oczywiscie kartonowe opakowanie, czyli cos na wzor paletek Urban Decay albo Too Faced. Zamyka sie to cudo na magnes, ktory jest dosc mocny, wiec calkiem porzadnie trzyma. Samo opakowanie tez jest dopieszczone, naprawde nie ma sie do czego przyczepic.

W paletce jak juz pisalam w ostatnim poscie mamy 6 cieni po 1,5 g i dwa roze po 2,5 g. Cena to 6,99 € za paletke. Do tego mamy takze mini kredke w czarnym kolorze 0,28 g i pedzelko - pacynke, sympatyczna ale malo uzyteczna, bo ja sobie nie wyobrazam zrobic makijazu tym sprzetem ;)



Cienie maja perlowe wykonczenie, oprocz cienia "Rockefeller center" ten jest czyms miedzy satyna a matem. Konsystencja jest powiedzialabym kremowa ale cienie sa przy tym dosc sypkie i bardzo przypominaja mi paletki (10 albo inne LE) z firmy NYX, to bylo wlasciwie moje pierwsze skojarzenie jak je pomacalam.



Widzialam juz (glownie na forum) sporo watpliwosci co do napigmentowania. Pamietajcie, ze glownie zalezy od tego jak sie robi swatcha i to, ze aparaty zjadaja kolor a nie kazdy autor bloga na to patrzy, lub po prostu nie przyklada sie do zdjec. I reka to nie powieka, inaczej sie cien na niej trzyma, dlatego tez dobrze jest uzyc bazy, wszystko jedno jakiej... chodzi o to, zeby bylo troche silikonu i lepszy poslizg ;)

Bo cienie wcale nie sa slabe. Uwazam, ze pigmentacja jest lepsza jak w wielu cieni z regularnej sprzedazy. I wiadomo nie ma co porownywac do tych niesamowicie napigmentowanych jak np. MAC ale jakby nie bylo ta paletka ma bardzo porzadna pigmentacje, swatch wszystkich 6 cieni jest wykonany tym co mialam na palcach :)



Od lewej: Soho, Rockefeller Center, Central Park



Od lewej: Brooklyn Bridge, Time Square, Wall Street



Roze w tej paletce tez sa bardzo ciekawe. Szczegolnie Broadway podbil moje serduszko, bo ja bardzo lubie takie odcienie. I tu znowu mamy podzial. Broadway jest z mini drobinkami, ktore w zadnym wypadku nie przeszkadzaja, nie migruja i nie sypia sie. Statue of Liberty to bardziej satyna, bezdrobinkowa i bardziej delikatna.



U gory Broadway, na dole Statue of Liberty.

Roztarte tez prezentuja sie bardzo ladnie. Sa proste w obsludze i krzywdy raczej nie da sie nimi sobie zrobic, choc sa dosc dobrze napigmentowane.



Kredka jak to kredka. Miekka, kreske sie dobrze nia maluje. Mozna uzyc na linie wodna ale zabojczej trwalosci nie ma. I jak dla mnie jest za mala, ja nie lubie malowac kreski takimi ogryzkami, bo nie wiem jak mam ja trzymac, zeby bylo mi wygodnie ale ogolnie jako mini kredka do porawek moze byc :)


Podsumowujac: Jak dla mnie to chyba najbardziej udana limitka i nie mialabym nic przeciwko gdyby czesciej takie dawali. Za niewielka cene mam zestaw, ktory moge zabrac ze soba w podroz, lub uzywac na codzien i w zaleznosci od potrzeb zrobic lzejszy lub mocniejszy makijaz. Cienie sa dobrej jakosci i podobaja mi sie tazke zestawienia kolorystyczne, jakie nam firma zaproponowala. Choc zamiast tej pacynki mogli by dac baz pod cienie, na pewno wieksza byla by korzysc dla uzytkowniczek. Niemniej jestem bardzo zadowolona, ze ja kupilam. Bardzo przyjemna w uzyciu, makijaz tez juz zrobilam i wstawie go dzis lub jutro.

NYX HD Photogenic Foundation

Dosc dawno temu uzywalam pierwszego podkladu HD jaki byl dostepny, taki ma w swojej ofercie MUFE. Opisalam go tez na blogu i niestety nie bylam z niego zadowolona.

Druga firma, ktora wypuscia produkty HD jest NYX. Jakby nie bylo firma zdecydowanie tansza od tej pierwszej, choc dla wiekszosci rownie trudno dostepna. Ja ten podklad dostalam od Urbi w paczuszcze i jakis czas juz lezal sobie w kuferku czekajac na swoja kolej.



NYX HD Photogenic Foundation

Wg producenta: Kiedy światło pada na skórę twarzy specjalna formuła podkładu odbija i rozprasza światło tak, aby cera wydawała się gładsza, zmarszczki płytsze a pory zmniejszone. Podkład doskonale kryje. Jest lekki i jedwabiście gładki. Formuła została dodatkowo wzbogacona w tri - peptydy, dzięki czemu stymuluje produkcję kolagenu, a co za tym idzie spłyca zmarszczki i odmładza skórę.



Opakowanie bardzo przyjemne... porzadnie wykonane, lekkie i z pompka.

NYX nie testuje produktow na zwierzakach. Podklady nie zawieraja talku ani parabenow i sa wzbogacone mineralami. Zawieraja oczywiscie silikony ale aktualnie malo ktory podklad ich nie ma w skladzie. Mi one krzywdy nie robia, co juz wielokrotnie pisalam... za to nie ma sie co oszukiwac bardzo lubie ta gladkosc skory, ktora daja :)



Podklad dostepny jest w 8 kolorach.



Ja mam ten bardzo jasny 01 Nude. I faktycznie jest to dosc jasny chlodny bez, chetnie bym sprobowala 03 Natural, wydaje mi sie, ze pasowalby troszke lepiej, bo az tak jasna to tez nie jestem. Aczkolwiek 01 ladnie zlewa sie ze skora i na szczescie nie robi ze mnie trupa.



  • Krycie ma troche lepsze jak MUFE ale nie jest to podklad mocno kryjacy. Raczej dosc srednio kryjacy i choc aktualnie wystarcza na moje potrzeby, to na pewno u kazdej z nas wrazenia moga byc rozne, dlatego najlepiej gdy sie jest krolikiem i sie przetestuje na sobie, zeby potem nie bylo zawodu.
  • Trwalosc tez sie okazala lepsza. Przede wszystkim nie ma tego denerwujacego efektu, podkladu znikajacego z twarzy jak to mialam w przypadku MUFE. Choc jak czytalam opinie w necie, to widzialam opisy dziewczyn, ktorym sie to zdazylo z podkladem NYXa, wiec moze jest to ogolny minus podkladow HD i sztuka polega na dobraniu sobie tego, ktory nam znikac nie bedzie.
  • Konsystencja. Ogolnie podklad jest nie za rzadki i nie za gesty, latwo sie rozprowadza na skorze i ladnie sie z nia stapia, stajac sie niewidocznym, co akurat bardzo mi sie spodobalo.
  • Jest bezzapachowy i wg producenta do wszystkich typow skory, choc nie wiem jak by sie sprawdzil na tlustej albo naprawde problematycznej, w takim momencie nie bylabym do konca przekonana czy to odpowiedni wybor.
  • Podklad nie wlazi w zmarszczki i nie podkreslil mi suchych skorek, wiec to tez mozna zaliczyc na plus.



Tak jak na zdjeciu ponizej wygladal podklad po paru godzinach. Jak dla mnie calkiem ok, przynajmniej ciagle byl na twarzy, tylko nos wymagal lekkiej poprawki ale zwazywszy, ze lazilam po sklepach, to zmieniajaca sie temperatura tez zrobila swoje. Nos potraktowalam pudrem bezbarwnym i znowu wszystko bylo cacy.



Podsumowujac: jakbym miala wybrac miedzy tymi dwoma to oczywiscie wybralabym NYX, choc nie sa to dla mnie podklady idealne i ten HD efekt to moze jest widoczny na bezproblemowych i niewymagajacych cerach. Jest to dobry podklad na lato, bo jest dosc lekki... pod warunkiem, ze dobrze sobie dobierzemy i nam nie bedzie sie scieral i znikal. Jakiegokolwiek efektu odmadzania nie moglam tez stwierdzic, gdyz na to potrzeba czasu i prawde mowiac trudno mi uwierzyc, zeby jakikolwiek podklad to potrafil... chyba ze optycznie ;)

Sklad: Deionized Water, Cyclopentasiloxane, Diethylhexyl Maleate, Butylene Glycol, CETYL PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Cyclopentasiloxane/Dimethicone Crosspolymer, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Dimethicone, Kaolin, Sodium Chloride, Orbignya Oleifera Seed Oil , Sorbitan Olivate, Disteardimonium Hectorite, Sorbitan Sesquioleate, Dimethicone/Vinyl Dimethicone crosspolymer, Cyclomethicone/Dimethiconol, Caprylic/Capric Triglyceride, Polymethyl Methacrylate, Phenoxyethanol, Triethoxycaprylylsilane, Propylene carbonate, Chlorphenesin, Fragrance, Hydrogenated Vegatable Oil, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Silica, Alumina, VP/VA Copolymer, Hydroxypropyl Methylcellulose, C12-14 Pareth-7 , Amodimethicone, Adipic acid/ Neopentyl Glycol Crosspolymer , Salicornia Herbacea Extract, Copper Peptide-1, Acetyl Hexapeptide-8,and Palmitoyl Pentapeptide-4. MAY CONTAIN: Titanium Dioxide (CI 77891), Mica (CI 77019), Zinc Oxide (CI 77947), Yellow Iron Oxides (CI 77492), Red Iron Oxides (CI 77491), or Black Iron Oxides (CI 77499).

sobota, 29 października 2011

BeYu Unlimited Lashes Mascara... z bliska

Ufff... w koncu moge spokojnie usiasc, ostatnie dni byly troche zwariowane. Co najwazniejsze mam urlop, o blogie lenistwo i budzace mnie koty skaczace mi po glowie a nie cholerny budzik. Wczoraj wrocil moj lapek z naprawy, tak jak myslelismy zeszlo sie twardemu dyskowi, wszystko fajnie... tylko dlaczego to musialo byc tak skomplikowane. Chwilowo jestem zrazona do Dell'a a w sumie glownie ich serwisu ale w sumie nie o tym chcialam. Wrocmy do rzeczy przyjemnych.

***

Dzis chcialam wam przedstawic tusz do rzes, ktory rowniez znalazlam w pazdziernikowym Box of Beauty. Chodzi o BeYu Unlimited Lashes Mascara, i z reka na sercu przyznaje sie, ze w zyciu bym po niego nie siegnela w sklepie ale skoro dostalam to oczywiscie zabralam sie za testowanie.



Wg producenta: Pogrubienie i wydłużenie rzęs. Innowacyjna, silikonowa szczoteczka podwaja objętość rzęs. Ściśle ułożone syntetyczne włosie o różnej długości jednocześnie rozczesuje i definiuje rzęsy, rozdziela je i aplikuje produkt na każdą z nich oddzielnie. W zaledwie kilka sekund rzęsy są pogrubione i idealnie podkreślone. Gwarantuje efekt „otwartego oka”. Szczoteczka umożliwia aplikację odpowiedniej ilości produktu bez sklejania rzęs.



Na poczatku nie bylam pewna czy przetestowac ten tusz, czy puscic w swiat ale musze przyznac, ze bardzo zaciekawila mnie szczoteczka. Ogolnie nie przepadam za gumowymi, jakos do tej pory nie trafilam na taka co by mi naprawde odpowiadala. Ale ta mnie na tyle zaintrygowala, ze sprobowalam.



Co jest jeszcze dosc specyficzne to to, ze szczoteczka jest w obu stron splaszczona, w ogole mam wrazenie, ze jakis tusz ma juz taka szczotke, nie wiem czy nie przypadkiem ten nowy Benefitu ale moge sie mylic, bo gdzies mi swita ale tak nie do konca. Moze ktoras z was wie...



Wracajac do tuszu BeYu. Moge spokojnie powiedziec, ze jest to dla mnie zaskoczenie miesiaca. Szczoteczka jest po prostu genialna. Dawno mi sie tak wygodnie i szybko nie malowalo oka. Na szczoteczce mamy odpowiednia ilosc tuszu, wiec nie grozi nam ani to, ze rzesy sie skleja ani zadne klumpy. Plaska strona nakladalam przy nasadzie rzes, przez co nic mi sie nie odbilo na gornej powiece a ta grubsza czescia rozczesywalam rzesy, rozprowadzajac tusz.





Mi efekt bardzo sie podoba. Jedna warstwa pogrubila mi rzesy i lekko wydluzyla. Efekt na zywo wyglada lepiej jak na zdjeciu. I jestem przekonana do zakupu tego tuszu, poniewaz konczy mi sie moja Missha 4D, ktora uzywalam na codzien i tak sie zastanawialam czy ja zastapic. Myslalam nad Artdeco All in One ale te z BeYu wydaje mi sie lepsza. Swietnie sie trzyma na oku, nie kruszy sie, pandy tez nie robi. Jak na tusz za ca. 11 € to naprawde jak na razie stwierdzilam same zalety i jest on lepszy od niejednego wysokopolkowego tuszu a testowalam juz sporo roznych.

:)

czwartek, 27 października 2011

w brazach czyli Chanel Les 4 Ombres Prelude

Calkowicie zapomnialam pokazac wam Chanel Les 4 Ombres - Prelude... czyli w skrocie preludki na oku. Swache i pare slow wstepu mozecie znalezc tutaj, bo te jeszcze wstawilam i makijaz tez juz mam od jakiegos czasu obfocony, te ciagle zmiany sprzetu mnie juz oglupiaja.



Jedno co moge powiedziec, to to ze byl to bardzo dobry zakup. Cudne brazy, idealne na jesien. Daja nam mozliwosc zrobienia delikatnego lub mocniejszego makijazu. Jak juz wiele razy pisalam, ja nie mam problemu z naszymi wypiekanymi czworkami, bardzo wygodnie mi sie je uzywa a zreszta mam wrazenie, ze jakosciowo tez sie porpawily. Meteoryty to "Imperiale" po lekkiej przerobce.





Uwielbiam takie bure makijaze i bardzo mi sie podobaja przy niebieskiej i zielonej teczowce. Ladnie je podkreslaja. Czego jeszcze uzylam w makijazu, widac na zdjeciu, w sumie wszystkie te produkty pojawily sie u mnie na blogu, wiekszosc ma swoje posty.



:)

środa, 26 października 2011

Soap & Glory - Sexy Mother Pucker Lip Gloss

Soap & Glory to angielska firma zalozona przez amerykanke w 2006 roku. W ofercie ma glownie produkty do pielegnacji ciala i twarzy. Opakowania utrzymane sa w stylu lat piedziesiatych, czyli dosc przyciagajacych oko. Juz pare razy sie zastanawialam, tym bardziej ze od czasu do czasu ma w ofercie cale zestawy, gdzie mozna poznac wiecej produktow. Moze kiedys sie na cos skusze ale dzis bedzie tylko o blyszczyku.



Jeden z najbardziej znanych produktow tej firmy, byl czescia mojego douglasowego Box of Beauty w pazdzierniku. Co mnie nawet dosc zdziwilo, ze w koncu pelnowymiarowy produkt, ktory cos soba reprezentuje. Cena na stronie Douglasa to 16,95 € za 7 ml produktu, wiec tez jakby nie bylo calkiem spora.



Sexy Mother Pucker Lip Gloss to blyszczyk, majacy za zadanie powiekszac nasze usta. Ogolnie nic nowego, tego typu blyszczyki sa dosc popularne, roznica moze taka, ze przewaznie tego typu blyszczyki maja w sobie miete, co mnie natychmiast odpychalo. Ten za to pachnie na czekolade i jest slodki.



Kolor ktory dostalam, to NUDE. Aczkolwiek na poczatku mialam mocne watpliwosci, bo blyszczyk w opakowaniu wyglada na bardzo ciemny.



Na rece nie wygladal juz tak groznie ale pomyslalam sobie, ze do typowego nudziaka i tak mu daleko. Blyszczyk jest dosc gesty, przez co niestety dosc klejuchowaty ale za to nalozony na usta trzyma sie jak przyklejony. O czym sie przekonalam jak chcialam go zmyc, to wcale nie bylo takie proste.



W kazdym badz razie nalozylam, stwierdzilam, ze na ustach wyglada jeszcze lepiej, daje efekt tafli i lekko zmienia kolor ust ale do kryjacych blyszczykow to on nie nalezy. I czekalam na to powiekszenie :P ... tym bardziej, ze producent zapwenia 10 krotne powieszenie tiaaa... W skladzie jest min. parafina, gliceryna, oleje roślinne, ekstrakt z kwiatów acmella, sacharyna, proteiny pszenicy, rycynus pospolity.

Tu nie ma sie co ludzic, 10 krotnie to by mi sie usta powiekszyly jakbym zareagowala na niego alergicznie. Choc moze ja nie jestem najlepszym obiektem do testowania tego typu produktow, gdyz moje usta z natury sa dosc pelne. I tak sobie stalam i podziwialam efekt, az tu nagle... zaczelo sie mrowienie. Tez zreszta typowe dla tych produktow, czasami bywa ono dosc nieprzyjemne, badziej przypominajace pieczenie. Tu bylo mrowienie, delikane ale dosc dobrze wyczuwalne. Ktorys ze skladnikow wzmacnia ukrwienie ust, do tego ten blyszczacy taflowy efekt i mamy to obiecywane powiekszenie. Tak mi sie przynajmniej wydaje, bo ja u siebie specjalnej roznicy nie zauwazylam ale jak juz napisalam, nie jestem w tym przypadku najlepszym krolikiem.



Efekt sam w sobie mi sie podoba i to, ze blyszczyk jest trwaly. I wszystko bylo by calcy ale to klejenie... jak dla mnie nie do przeskoczenia. Mialam wrazenie, ze jak czegos dotkne ustami to juz tam to pozostanie, przyklejone na wiecznosc. Z tym, ze to moje osobiste wrazenie i nie znaczy, ze dla innych tez bedzie taki klejacy, wiadomo kazda z nas reaguje inaczej na kosmetyki i co mi podpada innych moze zachwycac. Ogolnie sama z siebie chyba bym go nie kupila, choc kiedys tez juz go w rece mialam, glownie z tego powodu, ze ja wlasnie nie przepadam za tym mrowieniem.

Estee Lauder Pure Color Cyber Eyes Holiday 2011

Estee Lauder postawilo tym razem na odwazne, mocne i metaliczne kolory. I musze przyznac, ze choc osobiscie przewaznie siegam po spokojniesze odcienie, tak ta kolekcja wpadla mi w oko. Cienie sa mocno nasycone i pieknie prezentuja sie na oku, do tego rownie ciekawe kredki o intensywnych kolorach. Taka troche niezimowa ta kolekcja ale jak najbardziej przyciagajaca wzrok. Ciekawi mnie Prisma Shine™-Technologie w cieniach, ktora inowacyjnie laczy wode, metaliczny pigment i zel. Cienie te mozna nakladac na sucho i na mokro. Kredki maja 70% zawartosc pigmentu.



Pure Color Cyber Eyes Holiday 2011


PURE COLOR GELÉE POWDER EYESHADOW 29,00 €
  • Cyber Copper (miedz)
  • Cyber Pink (roz)
  • Cyber Lilac (fiolet)
  • Cyber Silver (srebro)
  • Cyber Green (zielen)
  • Cyber Teal (turkus)



PURE COLOR INTENSE KAJAL EYELINER 21,00 €
  • Blackened Black
  • Blackened Cocoa
  • Blackened Plum
  • Blackened Sapphire
  • Blackened Olive
  • Electric Teal




SUMPTUOUS EXTREME LASH MULTIPLYING VOLUME MASCARA 27,00 €
  • Extreme Teal
  • Extreme Violet
  • Extreme Copper

Kolekcja bedzie dostepna od listopada 2011

Ja na pewno przyjrze sie zarowno cieniom jak i kredkom blizej. Ciekawi mnie ten "zel" w cieniach a kredki oczarowaly mnie kolorami. Moze i ja skusze sie w koncu na cos bardziej odwaznego ;)