Seiten

poniedziałek, 30 listopada 2015

Grecka pianka do kapieli z Organique... moje wrazenia :)

 
 O ile dobrze pamietam to pianke dostalam od Marti (:*) ... i zaraz po tym jak otworzylam karton, to zapach mnie powalil. Intensywny, intrygujacy i szalenie apetyczny. Ogolnie jak wiadomo ja jestem wybredna jezeli chodzi o zapachy ale ten mi wyjatkowo przypadl do gustu.


To bylo moje pierwsze spotkanie z pianka do mycia ciala z Organique. Pianki sa dobra alternatywa dla zeli, szczegolnie pod prysznic... sa o wiele wygodniejsze w uzyciu. Pianka zawiera gliceryne organiczna, ktora pielegnuje skore podczas kapieli. Do tego mamy pare wersji zapachowych, tak ze kazdy znajdzie cos dla siebie. Moja pianka do Grecka.


Opakowanie typowe dla Organique... lekkie i praktyczne, nie zrobimy nim sobie kuku jak nam sie wysliznie z rak pod prysznicem. Zawartosc mojego opakowania to 100ml.


Nie wiedzialam czego sie spodziewac, to znaczy ogolnie wiadomo pianka to pianka ale firmie udalo sie stworzyc cos bardzo ciekawego. W opakowaniu jest to bardzo gesta, kremowa pianka... ktora dopiero pod wplywem wody zamienia sie w delikatna pianke myjaca. Dobrze oczyszcza skora i pozostawia ja pachnaca ale nie ta intensywnie i zapach nie utrzymuje sie bardzo dlugo. Jakby nie bylo w uzyciu jest bardzo przyjemna.


Choc przyznam, ze w pierwszym momencie bylam troche sceptycznie nastawiona. Nie jest to kosmetyk niezbedny w naszej lazience ale jako umilacz kapieli warto po niego siegnac. Pianka jest wydajna, co tez mnie zaskoczylo. 

Nastepna czeka juz na swoja kolej :)

 

poniedziałek, 23 listopada 2015

Dolce&Gabbana Perfect Matte Liquid Foundation... moje wrazenia :)


Pourlopowa opalenizna staje sie coraz jasniejsza, wracam do oryginalnego koloru... i choc lubie byc blada, to jednak dobrze sie czulam w lekkim brazie. No coz... przynajmniej w koncu moge uzywac plynne podklady. Przed caly czas skazana bylam na moj urlopowy kompakt. Podklady, ktore do tej pory uzywalam mimo wszystko sa jeszcze za jasne ale przypomnialo mi sie, ze na swoja kolej czeka Perfect Matte Liquid Foundation Dolce&Gabbana. Kolor pasuje idealnie, wiec zabralam sie za testowanie.


Opakowanie... prostota i klasyka. Szklana butelka i zlote wykonczenia. Jakosciowo dokladnie to czego sie po D&G spodziewalam ale o tym bedzie nizej. Standardowo 30 ml pojemnosci.

Cos co lubimy czyli pompka, ktora dozuje nam podklad i dba o higiene. Dla mnie to podstawa... jestem jeszcze w stanie zniesc pipete ale jakby nie bylo, pompka jest najlepszym rozwiazaniem.


Duzy plus za spory wybor kolorow i z drugiej strony... tak dla rownowagi minus, dostepnosc tylko online i niestety wysokie ceny. Wiadomo wysoka polka ale mimo wszystko, ceny sa niehumanitarne.
Ja zdecydowalam sie na taki dosc bezpieczny dla mnie odcien... nie za jasny ale tez nie jest ciemny. Taki dosc uniwersalny bez o nazwie Caramel 110.


Na zdjeciu wyglada dosc jasno, tak jak pisalam jest takim sredniakiem... nie za jasny i nie za ciemny. Konsystencja bardzo przyjemna aczkolwiek jest to podklad z zalozenia matujacy, wiec nie ma tego typowego poslizgu i latwosci nakladania jak przy wiekszosci rozswietlajacych. W pierwszym momencie nie bylam pewna czy bedzie mi sie to podobalo, nakladalam pedzlem ale na szczescie pod wplywem ciepla skory ladnie dopasowal sie do skory i po chwili stanowily jednosc ;)

Wydaje mi sie, ze kazda z nas znalazlaby cos dla siebie wsrod kolorow jakie D&G maja w ofercie. Krycie jak dla mnie calkowicie wystarczajace, w koncu to podklad a nie korektor. Wykonczenie faktycznie matowe ale daje bardzo przyjemny mat. Nie jest taki plaski... wyglada bardzo naturalnie.


Bonusik ;) ... musze przyznac, ze jest to jeden z tych podkladow, ktory rewelacyjnie wyglada na zdjeciach.


Podsumowujac wstepnie bardzo dobry produkt i ciesze sie, ze go kupilam. Mi sie udalo i dorwalam go prawie o polowe taniej... dlatego w ogole zdecydowalam sie na zakup w ciemno. Czy kupie ponownie hmmm... nie wiem, jest tyle innych swietnych podkladow ktore mi sluza a przy tym sa odrobine tansze. Zobaczymy jak bedzie z wydajnoscia. Trwalosc po nalozeniu ok ale po kilku godzinach musze uzyc bibulki dla poprawienia wlasnego samopoczucia. Moja strefa T ma do siebie, ze czasami lubi sie przetluscic.

piątek, 13 listopada 2015

niekosmetycznie w obrazkach... alpejska jesien :)

 Patrzac na zdjecia az trudno uwierzyc, ze byly robione w listopadzie. No moze ewentualnie te lyse drzewka ale to rownie dobrze moglaby byc wiosna. Trafilo nam sie jak slepej kurze ziarno... pogoda marzenie. Blekitne niebo i temperatura na tyle wysoka, ze wystarczyl lekki sweterek. To by w sumie taki bardzo spontaniczny wypad. Jakby nie bylo nie jest to strasznie daleko a  szkoda caly urlop przesiedziec w domu. Mi nie trzeba dwa razy powtarzac. Na slowo "jedziemy" juz stoje pod drzwiami.


 Zdecydowanym plusem wyprawy w listopadzie byl w sumie brak turystow... oczywiscie z pominieciem Azjatow ale i tak to bylo nic w porownaniu z tym co sie dzieje w sezonie. Z czystym sumieniem moge polecic koncowke sezonu ale jak ktos w tym rejonie nie byl i chcialby wszystko zobaczyc, to jednak lepiej wybrac pazdziernik. Przewaznie tez jest piekny a nie musimy sie obawiac, ze cos bedzie zamkniete.


Co prawda oba zamki bez problemu mozna bylo zwiedzic ale mostek za zamkiem Neuschwanstein jest w remoncie, wiele hoteli i knajp na teraz urlop. Kiedys musza miec a w grudniu rusza sezon zimowy. To samo dotyczy tez wyciagow. Ja chcialam wjechac na Tegelberg (Tegelbergbahn), czyli ta gorke po lewej stronie na ponizszym zdjeciu i zejsc do Neuschwanstein ale nie dosc, ze kolejka jest do 19.12. zamknieta... kiedys musza zrobic serwis, to i tak do konca maja 2016 zamknieta jest Marienbrücke.


 Sam zamkek jak juz pisalam jest otwarty ale to wszystko mozna zawsze znalezc na stronach internetowych, bo to w sumie nigdy nie wiadomo kiedy zrobia sobie przerwe. Mozna albo wdrapac sie na piechote albo wygodnie podjechac autobusem (1,80€ od osoby).


 Zalezalo mi wlasnie na wjechaniu na gore, bo z tamtej strony mozna zrobic piekne zdjecia... to jest wlasnie to najbardziej znane ujecie (oprocz widoku z mostku), ktore mozna spotkac na kartkach i puzzlach. No coz... bede musiala sie tam wybrac zima, przy duzej ilosci sniegu wyglada to jeszcze bardziej bajkowo :)


 W okolicy Schwangau jst pare jezior, te najladniejsze znajduje sie w miasteczku. Jest to Alpsee o krystalicznie czystej wodzie.


Alpsee ma niesamowicie czysta wode o pieknym kolorze, typowym dla alpejskich jezior... i mozna je obejsc dookola. Stad tez mozna zrobic cudne ujecia drugiego z Ludwikowych zamkow, odbijajacego sie w idealnie gladkiej tafli wody.


 Oczywiscie labedzie tez musza byc ;) ... ogolnie jest to idealne miejsce na spacer. Wiosna i latem mozna wypozyczyc lodki i rowery wodne.


 Ale nie da sie ukryc, ze wlasnie jesienia takie miejsca maja wyjatkowy urok.


 Hohenschwangau tez jest warty odwiedzenia. Dla tych co szukaja ciekawych motywow to zdjec i dla tych co kochaja zamki albo interesuja sie historia. Zamki Ludwika Bawarskiego sa zachowane w swietnym stanie i dopieszczone go granic mozliwosci.


 Przy tej niewielkiej ilosc ludzi, ktora tam teraz byla... to naprawde zwiedzanie jest przyjemnoscia. Bez tloku, kolejek po prostu bajka. Przez to, ze oba zamki sa obowiazkowym punktem programu wiekszosci wycieczek, to w sezonie omijam to miejsce szerokim lukiem.


 Widok z tarasu zamku na Schwangau. Jezeli ktos planuje przyjazd z noclegiem to tez lepiej sie zorientowac. Spora czesc jak juz pisalam ma zamkniete ale w sumie jakby ktos chcial spontanicznie zostac dzien albo dwa dluzej, to tez nie bedzie mial problemu ze znalezieniem noclegu. Pomijajac informacje turystyczna, to wystarczy nawet spytac w knajpie. Hotele 4* nawet poza sezonem albo wlasciwie miedzy sezonami, maja spore ceny okolo 70 - 100 € za osobe.


 Z glodu tez nie padniemy, wybor otwartych restauracji jest spora, choc wiadomo najlepiej isc do takiej z lokalna kuchnia... ceny przystepne, porcje wielkie. Ja standardowo wszedzie wcinam Apfelstrudel :)


 Wlasciwie naszym glownym celem nie byly zamki, te po prostu byly po drodze a nam sie nie spieszylo... przy tej pogodzie, to po prostu szkoda bylo nie zatrzymac sie chwile. 

To co chcielismy zobaczyc, to najdluzszy most wiszacy, ktory znajduje sie po austriackiej stronie w okolicy Reutte a dokladnie miedzy dwoma wzgorzami nas droga 179... stad tez jego nazwa Highline179.


 Ogolnie wszystko jest bardzo fajnie pomyslane. Mamy muzeum, restauracje... u gory ruiny zamku i po drugiej stronie fortu a miedzy tym most wiszacy. Z tym, ze tez aktualnie maja urlop. Na szczescie ruiny sa bezplatne a za most mozna zaplacic w automacie. Koszt przejscia w ta i z powrotem to 8€ od osoby. Bilet nalezy zachowac, bramki sa z obu stron.


 Highline179 widziany z dolu wyglada niesamowicie i mozna juz sobie wyobrazic co nas czeka na gorze. Most metalowy... pod nogami mamy kratke a po bokach siatke. Nic dla osob z lekiem wysokosci lub o slabych nerwach. Dlugosc to 406 metrow, wysokosc 113 m a szerokosc 1,2 m ... i oczywiscie most sie "rusza" jak na porzadny wiszacy przystalo hehe...


 Za to widoki po prostu niesamowite. Jesienia najlepiej przyjechac tak jak ja bylam... okolo 14. Wtedy tez mozna porobic fajne zdjecia, slonce powoli chowa sie za gorami i daje nam piekne swiatlo. Most otwarty jest co prawda do 22 ale w lesie nie ma latarni a droga dosc stroma... szeroka i porzadnej jakosci ale wdrapanie sie na gore kosztowalo mnie sporo sily, nadwyrezonej walka z bakcylami. Wiadomo wszystko zalezy od kondycji ;)


 Jest to idealne miejsce dla tych co lubia wedrowac po gorach. Noclegi to tez zaden problem, Reutte znajduje sie pare km dalej i jest bardzo uroczym miasteczkiem z tego co widzialam. Na ponizszym zdjeciu mamy widok na Reutte z rium zamku Ehrenberg.


 Ja na szczescie uwielbiam gory i wszelkie tego typu atrakcje, leku wysokosci nie mam. Aczkolwiek zrobienie jaskolki nie bylo takie proste hehe... tak mi sie wydaje, ze podczas mocniejszego wiatru wchodzenie na ten most nie jest najlepszym rozwiazaniem. 


 Dla mnie bylo to miejsce, ktore jak najbardziej warto odwiedzic. Jesienia nie mozna sobie pozwolic na dlugie wedrowki z tego powodu, ze kolo 17 slonce zachodzi i potem dosc szybko robi sie ciemno ale w sezonie... latem na pewno wiecej mozna zobaczyc. 




poniedziałek, 2 listopada 2015

Smashbox Full Exposure (mini) ... z bliska :)


 To jest w sumie moje pierwsze spotkanie z cieniami Smashbox. Kupilam mini wersje z czystej ciekawosci ale oprocz tego spodobalo mi sie, ze jest taka mala i od razu poleciala ze mna na urlop. Opakowanie z lusterkiem, porzadnie wykonane :)


Full Exposure to dosc neutralna paleta z czterema matowymi i czterema blyszczacymi cieniami. Wielkosc to 8,5 x 5 cm ... wagowo mamy 6g. Ja prawde mowiac nie mialam zadnych oczekiwan, choc wiedzialam, ze nie bedzie to nasycenie prownywalne do UD czy Inglota. Wiele osob pisalo, ze cienie sa slabe i znikaja na oku. Maty jak to maty w malo ktorej firmie sa naprawde szalowe i z wiekszoscia trudno sie pracuje. Tu tez faktycznie szalu nie ma ale mi to nie przeszkadza. Chodzilo mi o cos malego, co pozwoli mi lekko podkreslic oko... i tak tez sie calkiem dobrze sprawdza.


Swatche wygladaja calkiem zachecajaco... przy rozcieraniu kolor troche sie traci ale tak mam z wszystkimi matami, trzeba sie namachac. Pisze ciagle o matach a to dlatego, ze jak na razie tylko te dolne cienie uzywalam.  Na bazie trzymaly sie swietnie caly dzien, makijaz wygladal tak jak po nalozeniu, wiec tu nic nie moge im zarzucic ale to pewnie tez zasluga bazy (rowniez Smashbox).


Wczorajszy dzienniak w ktorym wykorzystalam pierwsze trzy cienie od prawej (zdjecie powyzej)... kreske zrobilam czarnym matem Sleek'a. To jest dla mnie bardzo uniwersalny makijaz, ktory robie dosc czesto, tak zeby troche podkreslic oko.


 Podoba mi sie efekt jaki daje ale na pelnowymiarowa palete bym sie nie zdecydowala, to wolalabym UD. Ta to taki gadzet, ktory moza miec ale nie trzeba. U mnie swietnie sprawdzila sie na urlopie, bo tak jak mysalam przy tych upalach nie chcialo mi sie robic mocnego makijazu ale wiadomo... podkreslone oko lepiej wyglada i w tym przypadku swietnie sobie poradzila.


Nie wiem jak jest z innymi cieniami tej firmy. Czy maja tez lepsze, czy ogolnie cienie nie naleza do ich flagowych produktow. W kazdym badz razie bardzo polubilam sie z baza pod cienie i korektorem ale o tym bedzie innym razem :)