pandorkowo... z kokardka ;)

Post ktory powstal w przelocie, miedzy sniadaniem a robieniem sobie twarzy. Zaraz pakuje kuper w auto i jade pohasac po norymberskich sklepach :)

Ale skoro juz wrocilam :P ... to zeby nie bylo tak bez postu dziesiejszego ekhmm... poranka, chcialam wam pokazac moj nowy pandorkowy nabytek. Pierwszy bi-color i mam nadzieje nie ostatni.

Torbusie z kukardka ;D ... bez bicia przyznaje, ze mnie te malenstwa po prostu rozkladaja na lopatki. Jak to sie mowi, mala rzecz a cieszy hehe...

Element (hmm... jak to bezdusznie brzmi) o numerze 790474.

A tak sie prezentuje calosc, to jest wlasciwie ta bransoletka, ktora z zalozenia miala byc dwukolorowa ale jakos do tej pory mi to nie wychodzilo, glownie z tego powodu, ze jednak ceny dwukolorowych elementow zaciagaja u mnie reczny hamulec. Bo nie jest to cos bez czego nie moge zyc, jak np. tusz do rzes ;P ... ale od czasu do czasu mozna zaszalec.

A teraz zycze wam milego dnia i uciekam tworzyc malunki wojenne, tak zebym mogla stawic czola sepom, ktore beda mi wisialy w sklepach na pleckach i przez zacisniete zabki, z przyklejonym usmiechem nr 5 pytac "w czymmm moznaaa mi pomoccc !!??" ... na moja odpowiedz " w niczym" do tego zestawu dolaczy wzrok weza, na chwile przed atakiem na mysz.
Jak wroce to zaspiewam (z przytupem) ... I'm survivor :D