Z gory uprzedzam, ze zdjecia w zadnym wypadku artystyczne bo zrobione iphonem :D ... jak zwykle pojechalismy do Norymbergi w zupelnie innym celu ale jak juz tam bylam to musialam zaliczyc pare sklepow... bez tego by nie przeszlo.
Pogoda jak widac dopisala.
To jeden z obowiazkowych punktow programu... sklep Pandora. Dzis na szczescie nie bylo dzikiego tlumu, spokonie moglam poogladac koraliki... oczywiscie nie wyszlam z pustymi rekami ;P
Pogoda jak widac dopisala.
To jeden z obowiazkowych punktow programu... sklep Pandora. Dzis na szczescie nie bylo dzikiego tlumu, spokonie moglam poogladac koraliki... oczywiscie nie wyszlam z pustymi rekami ;P
Do TBS poszlam powachac te nowe cuda Earth Lovers. Oczywiscie wyszlam z trzema zelami bo byla promocja za dwa sie placilo, trzeci byl za darmo. A jak juz tam bylam to jeszcze cos mi tam wpadlo do koszyczka ale o tym bedzie nastepnym razem...
To jest moj ulubiony trzy pietrowy Douglas :) ... tylko sepow w nim duzo a ja nie lubie jak mi ktos wisi na plecach, nawet jak jest mily i w sumie chcialby pomoc ;)
Nowe pomadki Diora sa calkiem fajne i pewnie sie kiedys na jakas skusze, na szczescie sa w stalym asortymencie wiec nie trzeba sie spieszyc ;P
Te z Chanel za to mnie zawiodly. Zaden kolor mi nie podszedl i efekt na ustach tez mniej mi sie podobal jak tych Diora.
Pomacalam dokladniej brazery Gueraina bo ciagle sie ludze, ze moze jakis mi podjedzie. Tiaaa... nawet ten jasny jest na mnie ciemny i leci w cegielke pfff...
Przy okazji przelecialam przez drogerie Müller. Tu mam stoisko MAC i mozna sobie spokojnie macac, panie nie sa zbyt nachalne. Z tym, ze ta ilosc i tak mnie na tyle oglusza, ze nic nie kupilam... za to pare rzeczy sobie zapamietalam i jak cos kupie online :D A przy okazji LE Wonder Woman dostepna bez problemow, widac nie bylo za duzego zainteresowania.
Starbucks tez musialam zaliczyc... jest ich w centrum 4 lub 5 i nie ma sily, zeby na koniec szalenstwa nie wpasc na pyszna kawe i moje ulubione ciastko cynamonowe.
Do domu wrocilam happy :)
Mazidlowo nic co prawda nie przybylo ale za to nabylam jeszcze torebke i buty ha!
Zmeczona jestem jak kon po westernie... nie moglabym juz mieszkac w tak duzym miescie ale raz na jakis czas jestem w stanie to przezyc hehe.
Mam nadzieje, ze wam dzien uplynal rownie milo :)
Mam nadzieje, ze wam dzien uplynal rownie milo :)
Ładnie robi zdjęcia. Mój iPhone do robienia zdjęc potrzebuje bardzo dobrzego światła, a ostatnio nie wiem czemu robi te zdjęcia okropne ;/
OdpowiedzUsuńMiasto ładne ;)
Najbardziej zazdroszczę... azjatyckiego jedzenia :D kocham!
OdpowiedzUsuńPokaż koraliki! :)
OdpowiedzUsuńLady,
OdpowiedzUsuńmiasto jest cudne, szczegolnie cale stare miasto otoczone murem obronnym. Moj phone robie ok zdjecia na zewnatrz ale w klepach to roznie mu to wychodzi :] szczegolnie z ostroscia...
Viollet,
hihi... ja tez :) kaczusia byla pyszna, ja bym sie w sumie mogla zywic u azjatow :)
Kosodrzewina,
jutro :) zrobie zdjecia w swietle dziennym...
Właśnie, pokaż koraliki! :DDD
OdpowiedzUsuńW Norymberdze byłam na Weihnachtsmarkcie, bosh jak tam było ciasno;) Bardzo jestem ciekawa nowego/ych koralika/ów;)
OdpowiedzUsuńBylam pare razy w Norymberdze i przyznam sie,ze mam ochote na wiecej:D Bardzo podoba mi sie to miasto i mam ogromny sentyment z pewnych wzgledow;)))
OdpowiedzUsuńBuzka!
Cammie,
OdpowiedzUsuńbeda :)) ... ale one tym razem dosc specyficzne. Jedne wybral moj maz, bo ten mu sie najbardziej podobal. Oczywiscie padlam jak zobaczylam ale przynejmniej bedzie pasowac do zlowia ;) a drugi jest taki bawarski ;D
MizzVintage,
wtedy zawsze jest ciasno. Pomijajac tubylcow to sa setki turystow ale ja uwielbiam ten Weihnachtsmarkt i co roku tam jestem :) Koraliki sa dwa i beda jutro ;)
ciekawe jakie koraliki upolowałaś ;)
OdpowiedzUsuńtusz jest nawet nawet.. w tym przypadku cena = jakość ;)
Kaczka :slina-cieknie-po-brodzie: :D
OdpowiedzUsuńJa też bym nie mogła żyć w wielkim mieście, chyba bym zginęła z nadmiaru sklepów i wyboru, skończyło by się na terapii u psychiatry :D
OdpowiedzUsuńwariatka ;) pokazuj co kupiłaś, a nie w torbach trzymasz ;)
OdpowiedzUsuńjak koralik bawarski to stawiam, że w kształcie kiełbaski albo kufla piwa :D
OdpowiedzUsuńAle narobiłaś ciekawości ;-) Pokaż co kupiłaś!
OdpowiedzUsuńA ja nie chciałabym mieszkać w aż tak wielkim mieście, wolę kontakt z naturą i takie tam. :))
Hexx,
OdpowiedzUsuńjakbys sie wybierala w tym kierunku to daj znac :))
Kasiek,
dosc specyficzne ;)
Maja,
pyszna byla :)) na ostro :D
Anka,
dokladnie :D
Estella,
musi byc troche napiecia hehe...
Kosodrzewina,
a nie ;P ... powiedzmy, ze to bardziej alpejski i tyrolski symbol ale mi sie ogolnie kojarzy z bawaria :))
Czarodzielnica,
OdpowiedzUsuńja na codzien tez wole cisze, spokoj i moje pagorki dookola :))
szafa essence jest kuszaca...
OdpowiedzUsuńpowiedz na jakie earth loversy sie skusilas?
buzi!
Blondeshead,
OdpowiedzUsuńwzielam ogorek z mieta, gruszke z trawa cytrynowa i morele z bazylia :)
Wow szafa Essence imponująca. Ja nie mogę oglądać takich rzeczy... :(
OdpowiedzUsuńWoow essence faktycznie się rozrosła ;D
OdpowiedzUsuńPokażesz nam buty i torebkę? ;>
Ale było Ci fajnie :)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem czekam na zdjęcia z wnętrza katedry. ;p
OdpowiedzUsuńa to już tę nową kolekcję Guerlain'a oglądałaś? te ich pudry wcale nie są takie ciemne jak to się wydaje :)
OdpowiedzUsuńForever-Young,
OdpowiedzUsuńjest w sumie dwa razy taka jak kiedys :)
Parfait,
pokaze :)
Dezemka,
hehe...
Osa,
nie ma sprawy ale to pewnie bym potrzebowala moj aparat, iphone z tym sobie raczej nie poradzi :)
Malwina,
OdpowiedzUsuńpoczekam na brazer Inka :) ... a nowa kolekcja widzialam przelotnie... akurat w poblizu staly dwa sepy wiec sobie darowalam bo by mnie zywcem nie wypuscily ;)))
jestem to w stanie zrozumieć :D pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńprzy okazji pewnie pomacam... wiesz ja ciagle mam nadzieje, ze trafie na pasujacy a wlasnie widzialam, ze nowe maja wiecej odcieni :))
OdpowiedzUsuńObawiam się, że mnie brakłoby czasu na choć jeden, jedyny sklep. W Londynie nawet Harrodsa przegalopowałam w trzy minuty szczerze obrażona, że w ogóle musiałam tam wejść... Ale ja mam daleko posuniętą sklepofobię. Nie wiem, czy istnieje coś, czego nienawidzę bardziej, niż zakupów.
OdpowiedzUsuńKatedra na pierwszym zdjęciu piękna. Zazdroszczę wycieczki. Nigdy nie byłam w Norymberdze. Jeszcze.
Ja w sklepach przede wszystkim nie lubie sprzedawczyn, bez nich byloby o wiele lepiej ;) ogolnie zakupy srednio lubie, niecierpie przymierzania dlatego praktycznie wszystkie cuchy kupuje na oko albo w necie :] Czasami musze sie przelecic po miescie zeby zobaczyc co nowego ale meczy mnie to straszliwie ;P z tym, ze wlasnie bardzo lubie Norymberge i raz w miesciacu jedziemy polazic po starym miescie i ciagle odkrywam nowe uliczki :)
OdpowiedzUsuńNo, jeśli jesteś tam raz w miesiącu, to nie dziwię się, że masz czas też na zakupy, nie tylko zwiedzanie.
OdpowiedzUsuńCo do sprzedawczyń w sklepach: lubię i cenię ich obecność. Wchodzę, proszę o znalezienie tego, czego potrzebuję, dostaję towar plus serię dobrych rad, jeśli zechcę ich wysłuchać i zwykle wychodzę zadowolona. Nie rozumiem narzekań. Nawet w Polsce dostaję próbki wedle życzenia.
Ja przewaznie wiem co chce i nie potrzebuje pomocy :) O ile w wszelkich sklepach jest ok... tak w tym Douglasie sa dosc namolne. Ja lubie sobie mazidla w spokoju pomacac i denerwuje mnie gdy conajmniej trzy stoja w poblizu i ze skupieniem sledza kazdy ruch. Do tego tyle razy spotkalam sie z niekompetencja i niewiedza, ze nawet nie chce mi sie cokolwiek pytac :] ale tez spotkalam sie z milymi paniami :)
OdpowiedzUsuńNo, ja jestem w tej sytuacji, ze moja kosmetyczna ignorancja jest większa, niż niekompetencja pań w Douglasie. ;)
OdpowiedzUsuńAle w perfumach grzebię sama, więc chyba mamy podobnie - jesli się na czymś znamy, to dajemy radę. :)
przy perfumach to ja moge stac jak baranek ;) z tym, ze tu latwiej bo albo sie podoba albo nie :]
OdpowiedzUsuń