To byl kolejny produkt, ktory sie do mnie przyczepil i nie chcial mi dac spokoju. Zobaczylam swatche gdzies w sieci i zachorowalam. Poniewaz nie oplacalo mi sie go kupowac na stronie Illamasqua, mimo ze mialam kupon rabatowy... to na szczescie pojawil sie tez na stronie ASOS.
Mowa oczywiscie o kremowym rozu z najnowszej LE "Naked Strangers".
W opakowaniu mamy 4 gramy rozu. Typowe czarne, proste opakowania... wlasnie doszlam do tego, ze wlasnie na takie lece. Ogolnie produkty Illamasqua produkowane sa w Niemczech ale zeby bylo weselej, dostepne sa w jakims jednym sklepie w Hamburgu... wiec rownie dobrze mogloby to byc na marsie. Dostepnosc zerowa ehhh...
Wracajac do rozu. Kolor nazywa sie "Zygomatic"i jest to rozowy odcien... powiedzialabym chlodnawy ale z domieszka brazu. Kolor mnie bardzo zaintrygowal ale pomacac nie moge, wiec postanowilam zaufac mojej intuicji i kupic w ciemno.
O konsystencji duzo pisac nie musze... jest kremowa :). Przy czym roz jest miekki i bardzo latwo sie go nabiera zarowno na palca jak i na pedzel.
Tu uzylam sephorowa kulke ale wydaje mi sie, ze pedzel z RT tez sobie swietnie poradzi.
Tak sie prezentuje na skorze. I wydaje mi sie, ze sa to roze dla osob z dosc ladna cera, bo u tych co maja problemy z porami, moze je podkreslic a tego wiadomo nikt nie chce. U mnie na szczescie nic nie podkresla i ciekawa jestem tylko jak bedzie z trwaloscia, bo nie mam doswiadczenia z tego typu produktami.
Naprawde nie bylo latwo uchwycic kolor na zdjeciach. Ale te dwa najlepiej oddaja jego odcien. Z fleszem widac wiecej rozu (zdejcie u gory) ... w swietle dziennym bez slonca widac, ze ma w sobie brazowe nuty (zdjecie na dole).
Ogolnie niesamowcie mi sie podoba. W zyciu nie mialam rozu w kremie, wiec bedzie wesolo ale tym rozem nie mozna sobie zrobic kuku. Wyglada niesamowicie naturalnie i jak uda mi sie go opanowac, czyli nalozyc bez plam i rozetrzec tak zeby cos zostalo na twarzy... to pewnie zalicze do grona ulubiencow.
bardzonciekawy produkt! przygarnelabym jednak w nieco swiezszym kolorze rozu :) w takich gustuje ostatnio.
OdpowiedzUsuńrok temu przechodzilam faze na brzoskwinke ale obecnie juz zle sie w niej czuje
ale lipa z ta dostepnoscia skoro kosmetyki produkowane sa w Niemczech
No widzisz, jaką Ty masz intuicję!
OdpowiedzUsuńja się boję róży w kremie :) wolę normalne, bo większa szansa, że sobie krzywdy nie zrobię :D
OdpowiedzUsuńśliczny jest! ja tez chce!
OdpowiedzUsuńBoski kolor :) chętnie bym przygarnęła taki w pudrze :)
OdpowiedzUsuńaj tam róż.. chcę pędzel RT!!! :))
OdpowiedzUsuńodcień ma piękny
OdpowiedzUsuńKolor różu jest całkiem całkiem, chociaż wolałabym mniej brązu.
OdpowiedzUsuńRóże w kremie to dla mnie samobójstwo:(((( kolor ma śliczny...
OdpowiedzUsuńOdcień przepiękny ;)
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentuje, pasował by do mojej porcelanowej skóry :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolorek:)fakt widać w nim brązowe nuty, na pewno by mi podpasował:)
OdpowiedzUsuńma niemal identyczny odcień jak mój britwit z MACa /przynajmniej tak wygląda na zdjęciach/ ciekawa jestem jakby byłoby z konsystencją, aplikacją i całą resztą
OdpowiedzUsuńŁadny kolor wybrałaś. Ja miałam kiedyś róż w kremie, ale to nie moja bajka wolę spiekane lub prasowane. :)
OdpowiedzUsuńJa mam tylko 1 róż w kremie i od wieków leży nieruszony, bo ciągle się obawiam, iż nałożę go nie tak jak trzeba. I będzie zonk przed pracą ;) Ale może kiedyś się odważę...
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolor i obłędna nazwa ;)
OdpowiedzUsuńTo bardzo dziwne, że jest tylko jeden sklep w kraju producenta, ciekawe dlaczego?
OdpowiedzUsuńbo firma ogolnie angielska ale tu u mnie produkuja :] ... to co jest to nawet nie salon firmowy, bo o ile dobrze pamietam to skelp Kryolanu :P
Usuńnie wiem ,ale nie lubie sie z kremowymi różami ...aplikacja jakos mnie straszy czy to placami czy pędzlem .
OdpowiedzUsuńOpakowania tej firmy bardzo mi się podobają .Kolorek niestety choc ładny zupełnie nie w moje klimaty .
ja go na razie oswajam ale mi sie podoba :D
UsuńŚliczny kolorek. Takie najbardziej lubię :D
OdpowiedzUsuńpodzielam Twoja miłosc do niego;)róż jest prześliczny:)!
OdpowiedzUsuńtaka konsystencja nie sprawdziłaby się na mojej tłustej cerze, bo każdy róż u mnie tak wygląda po kilku godzinach :p ale kolor fajny :)
OdpowiedzUsuńno tak... na tlustej cerze, to mogloby sie zle skonczyc :)
Usuńpiękny róż, choć myślałam, że na swatchach są błyszczyki. ;P
OdpowiedzUsuńkosmetyki tej firmy to takie troche kameleony i wcale bym sie nie zdziwila, jakby sie na ustach trzymaly ;)
UsuńKolor piękny, ale już widzę moje pory w takim różu ;)
OdpowiedzUsuńAle z Twoją cerą myślę, że efekt będzie niezły :)
przy porach rzeczywiscie niewskazany...
UsuńWygląda pięknie, ale ja bym sobie pewnie zrobiła jednego wielkiego placka nim :)
OdpowiedzUsuńon sie bardzo latwo rozciera i jest delikatny, w sumie trudno sobie zrobic nim krzywe :)
UsuńMam podobny, kremowy roz MAC i go uwielbiam
OdpowiedzUsuńmnie w sumie nigdy nie ciagnelo do kremowych ale ten kolor mnie urzekl :D
UsuńWydlada fajnie, chyba cos podobnego do tego z inglota. Ten tez "zastyga" na pudrowo?
OdpowiedzUsuńnie... ja nie pamietam "jak on zastyga", bo jakos to bylo okreslone ale nie jest to na pewno pudrowy efekt :)
Usuńcudny. Ja jak się w końcu nauczyłam używać kremowe róże to te pudrowe poszły w kąt, bo kremowe są bardziej naturalne. Też się szykuję na napad na stoisko Illamasqua. Podobno tusz do rzęs jest też super:D.
OdpowiedzUsuńtez bym chetnie napadla :D ... wlasnie bardzo mi sie spodobal jak wyglada i ze bardziej naturalnie :)
UsuńBardzo lubię róże w kremie, a ten wygląda wprost idealnie! Czekam na zdjęcie na policzkach!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się odcień i konsystencja :)
OdpowiedzUsuńWyglada jak dupe Brit Wit MACa.
OdpowiedzUsuńświetny odcień:)
OdpowiedzUsuń