Etude House to kolejny krem, ktory testowalam i najslabszy z tych, ktore wpadly w moje rece. Moze dlatego, ze minerlany wiec sie w zadnym stopinu nie moglam z nim dogadac ;) . Krem ma takie same wlasciwosci jak wszystkie inne... czyli ochrona, rozjasnianie... filrt SPR 30/PA++. Wystepuje w dwoch kolorach: Nr 1 Sheer Silky Skin i Nr 2 Sheer Glowing Skin. Ja dostalam probke tego drugiego. Kolor jak na zdjeciu... bez wpadajacy w zolty.
Dla mnie ten kremik jest kiepski... albo po prostu nie spelnia moich wymagan. Krycie slabiutkie i jest to pierwszy BB krem, ktory faktycznie widze na twarzy... gorzej jak niektore podklady... nie ma tego zlania sie z kolorem skory. Podkreslil suche skorki... i ten blysk... powalajacy od samego poczatku. Nie tak jak w niektorych BB kremach blask... w kierunku naturalnego... tu mam wrecz przeciwnie, w strefie T swiece sie niczym latania. I nie potrafie tego zmatowic... wiec z puderem sypkim tez nie za bardzo wspolpracuje choc wzielam mineralny od Dr. Jart + ... bo to, ze mnie ten kremik zapchal to doprawdy juz szczegol :]
Tak wiec po pierwszej probie sobie darowalam... bo on zdecydowanie nie jest dla mnie. I w sumie gdyby nie to, ze dostalam ta probke to bym po niego nie siegnela bo jakos do mnie nie przemawial ;)
kurcze jestem w szoku. Już czytam druga negatywną recenzję tego kremu. A mnie właśnie on przypadł do gustu. A testuje trzy firmy skin79, Etude House i Tony Moly. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMadzialena,
OdpowiedzUsuńsa osoby, ktorym ta firma sluzy i takie, ktorym niestety nie podeszla :) widzialam na wizazu, ze wiele dziewczyn bylo zadowolonych z bb kremow EH...