Ogolnie omijalam te sztyfty, choc jakis czas temu byl na nie prawdziwy szal. Moze dlatego, ze dosc juz mialam wszelkich balsamow w sztyftach, ktore maja czesto to do siebie, ze przy dluzszym uzytkowaniu daja efekt odwrotny od zamierzonego, czyli wysuszaja usta.
Ten znalazl sie we wrzesniowym Box of Beauty. I tak sobie pomyslalam, ze jak juz jest to go otworze i mu sie przyjrze. Jak otworzylam to powachalam... i przepadlam. "Smak" ktory dostalam to watermelon.
W opakowaniu mamy 4 g sztyftu, ktory zreszta nie grzeszy uroda. Ja w sumie fanka arbuza nie jestem, bo ten sam w sobie jest dosc wodnisty i czasami bezsmakowy. Ten sztyft to jest wlasciwie jak koncentrat arbuzowy i pewnie moze tez wydac sie za mocny. Mi sie mimo wszystko podoba. I moge go wachac do upadlego. Jak padne to znaczy, ze przedawkowalam ;)
Ten znalazl sie we wrzesniowym Box of Beauty. I tak sobie pomyslalam, ze jak juz jest to go otworze i mu sie przyjrze. Jak otworzylam to powachalam... i przepadlam. "Smak" ktory dostalam to watermelon.
W opakowaniu mamy 4 g sztyftu, ktory zreszta nie grzeszy uroda. Ja w sumie fanka arbuza nie jestem, bo ten sam w sobie jest dosc wodnisty i czasami bezsmakowy. Ten sztyft to jest wlasciwie jak koncentrat arbuzowy i pewnie moze tez wydac sie za mocny. Mi sie mimo wszystko podoba. I moge go wachac do upadlego. Jak padne to znaczy, ze przedawkowalam ;)
Jezeli chodzi o nawilzenie to trudno mi powiedziec. Z dwoch powodow: po pierwsze moje usta sa w dosc dobrym stanie i specjalnego nawilzania nie potrzebuja, po drugie sztyft jest do tego lekko slodki, wiec zjadam go dosc szybko. Ale ogolnie to calkiem dobry sztyft do pielegnacji ust, nie ma sie co po nim cudow spodziewac, ewentualnie doznan organoleptycznych :D
Kiedyś miałam taki o smaku coca-coli, ale jakoś nie podszedł mi... :)
OdpowiedzUsuńNie jest ten arbuzowy smak zbyt sztuczny...? Tamten był...
ja mam te sztyfty wszędzie - w aucie, w torebce, na nocnym stoliku. na moich ustach, z którymi mam wieczne problemu działają lepiej niz carmex i pachną zdecydowanie bardziej zachęcająco. wciąż zbieram się do napisania recenzji i jakoś ciągle mi to umyka :)a za arbuzowym muszę się rozejrzeć, pytane tylko czy ma podobną formułę do tych owocowych 100% natural...
OdpowiedzUsuńMam ten arbuzowy sztyft właśnie - uwielbiam! Usta pięknie się po nim błyszczą, przyzwoicie nawilża, a ten smak... mmm!
OdpowiedzUsuńmniamciu ! :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnego Smackera, ale jakoś mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńhaha to się uśmiałam :) Maus lepiej nie padaj nam tu ;)
OdpowiedzUsuńładny efekt, i ten arbuz... :)
OdpowiedzUsuńjakoś nie przepadam za smackersami, rolowały mi się na ustach - ale może od tamtego czasu (bo było to kilka lat temu) zmienili jakoś formułe :)
OdpowiedzUsuńNie miałam dotąd żadnego, ale pewnie się w końcu skuszę :)
OdpowiedzUsuńZ mojej osobistej obserwacji wynika, że wszystkie pyszne balsamy do ust powodują ich przesuszenie. Dlaczego? Bo ciągle oblizuję wtedy usta :D
Ja też mam Lip Smacera. Mój jest o smaku truskawkowej Fanty, opakowanie troszkę bardziej kolorowe niż Twojego.
OdpowiedzUsuńStrasznie go lubie, za smak i zapach ;).
Niedawno widziałam kilka w Rossmanie, w większym centrum, to mnie bardzo zaskoczyło. Ja swój dostała w prezencie z zagranicy, a więc fajnie, że zaczynają się pojawiać u nas :).
Również kiedyś miałem arbuzowego i dla mnie był tragiczny. Pozostawiał okropny, chemiczny posmak na ustach od którego chciało mi się wymiotować. Zapach miał ładny, ale po jakimś czasie zaczął wietrzeć i zrobił się taki kwaśnawy (data ważności była ciągle odległa). Ostatnio dostałem od kogoś w prezencie watę cukrową i zrobiła na mnie dużo lepsze wrażenie od arbuza, aczkolwiek tutaj też czasem wyczuwam ten chemiczny posmak...
OdpowiedzUsuńKiedyś smackers rozpłynął mi się w samochodzie i od tego czasu nie kupuję :D
OdpowiedzUsuńTeż mam arbuzowy i jest cudowny. Tylko ja mam w tubce, płynny :)
OdpowiedzUsuńheheh .... Moje dziecię kiedys miało na te błysczyki taką fazę ;)
OdpowiedzUsuńWygląda calkiem :)
Zapach obiecujący, jednak ja czaję się na balsam w pudełeczku Organic. :)
OdpowiedzUsuńchciałabym poczuć arbuzowy smak na ustach :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam arbuzy, ale nie mogę znieść ich zapachu w kosmetyce. Nigdy nie oddają prawdziwego uroku mego ulubionego owocu.
OdpowiedzUsuńOstatnio, przy zakupach odzieżowych w KappAhl zauważyłam duże pudełeczko ze smackersami. O ile się nie mylę było ich 5 w różnych smakach. Kosztowały niewiele, ale jakoś nie mogłam się zdecydować. :)
Na moim blogu KWC - zapraszam serdecznie.
Uwielbiam arbuzy :))
OdpowiedzUsuńi love lip snakers!!!
OdpowiedzUsuńA Arbuzy też lubię
bardzo lubie Smackersy, ale tego jeszcze nie miałam:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam arbuuuzy :D
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie mam żadnego smackersa. Chyba muszę się skusić ;)
OdpowiedzUsuńMoże sama pokuszę się o ten sztyft. Dodałam do obserwowanych, zapraszam do siebie i byłoby mi miło gdybyś także dodała mnie do obserwowanych. Zamierzam wpadać tu częściej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwieeeelbiam te balsamy... Jeszcze żadne tak dobrze nie nawilżały i odżywiały moich ust - a mam z tym odwieczny problem, ciągle spierzchnięte, suche... A tu znalazłam Lip Smacker'sy i moje wargi są w znacznie lepszym stanie. :) Miałam tych pomadek trochę - Fanta truskawkowa, Fanta pomarańczowa, Coca-Cola zwykła, Coca-Cola wiśniowa, Coca-Cola waniliowa, wata cukrowa, guma balonowa, truskawka i melon w połączeniu z maliną. Tylko teraz coś ciężko dorwać mi jakieś nowe smaki, a jest ich sporo.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystko o zapachu arbuza, więc myślę, że byłby dla mnie idealny ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam arbuza :) Chyba sobie go zafunduję :)
OdpowiedzUsuńMialam arbuzowego Smackersa i bylam z niego zadowolona:-)
OdpowiedzUsuńWilliam Rhinestone,
OdpowiedzUsuńja tak przewaznie mam z blyszczykami/balsamami w tubkach, psuja mi sie z predkoscia swiatla, bez wzgledu na firme :] ... a smacersowy arbuz intensywny, wiec moze sie wydac sztuczny...
Aguteńka,
to ja mam odwrotnie :) nie przepadam za arbuzem jako owocem ale w kosmetykach lubie ;D