Soap & Glory to angielska firma zalozona przez amerykanke w 2006 roku. W ofercie ma glownie produkty do pielegnacji ciala i twarzy. Opakowania utrzymane sa w stylu lat piedziesiatych, czyli dosc przyciagajacych oko. Juz pare razy sie zastanawialam, tym bardziej ze od czasu do czasu ma w ofercie cale zestawy, gdzie mozna poznac wiecej produktow. Moze kiedys sie na cos skusze ale dzis bedzie tylko o blyszczyku.
Jeden z najbardziej znanych produktow tej firmy, byl czescia mojego douglasowego Box of Beauty w pazdzierniku. Co mnie nawet dosc zdziwilo, ze w koncu pelnowymiarowy produkt, ktory cos soba reprezentuje. Cena na stronie Douglasa to 16,95 € za 7 ml produktu, wiec tez jakby nie bylo calkiem spora.
Sexy Mother Pucker Lip Gloss to blyszczyk, majacy za zadanie powiekszac nasze usta. Ogolnie nic nowego, tego typu blyszczyki sa dosc popularne, roznica moze taka, ze przewaznie tego typu blyszczyki maja w sobie miete, co mnie natychmiast odpychalo. Ten za to pachnie na czekolade i jest slodki.
Kolor ktory dostalam, to NUDE. Aczkolwiek na poczatku mialam mocne watpliwosci, bo blyszczyk w opakowaniu wyglada na bardzo ciemny.
Na rece nie wygladal juz tak groznie ale pomyslalam sobie, ze do typowego nudziaka i tak mu daleko. Blyszczyk jest dosc gesty, przez co niestety dosc klejuchowaty ale za to nalozony na usta trzyma sie jak przyklejony. O czym sie przekonalam jak chcialam go zmyc, to wcale nie bylo takie proste.
W kazdym badz razie nalozylam, stwierdzilam, ze na ustach wyglada jeszcze lepiej, daje efekt tafli i lekko zmienia kolor ust ale do kryjacych blyszczykow to on nie nalezy. I czekalam na to powiekszenie :P ... tym bardziej, ze producent zapwenia 10 krotne powieszenie tiaaa... W skladzie jest min. parafina, gliceryna, oleje roślinne, ekstrakt z kwiatów acmella, sacharyna, proteiny pszenicy, rycynus pospolity.
Tu nie ma sie co ludzic, 10 krotnie to by mi sie usta powiekszyly jakbym zareagowala na niego alergicznie. Choc moze ja nie jestem najlepszym obiektem do testowania tego typu produktow, gdyz moje usta z natury sa dosc pelne. I tak sobie stalam i podziwialam efekt, az tu nagle... zaczelo sie mrowienie. Tez zreszta typowe dla tych produktow, czasami bywa ono dosc nieprzyjemne, badziej przypominajace pieczenie. Tu bylo mrowienie, delikane ale dosc dobrze wyczuwalne. Ktorys ze skladnikow wzmacnia ukrwienie ust, do tego ten blyszczacy taflowy efekt i mamy to obiecywane powiekszenie. Tak mi sie przynajmniej wydaje, bo ja u siebie specjalnej roznicy nie zauwazylam ale jak juz napisalam, nie jestem w tym przypadku najlepszym krolikiem.
Efekt sam w sobie mi sie podoba i to, ze blyszczyk jest trwaly. I wszystko bylo by calcy ale to klejenie... jak dla mnie nie do przeskoczenia. Mialam wrazenie, ze jak czegos dotkne ustami to juz tam to pozostanie, przyklejone na wiecznosc. Z tym, ze to moje osobiste wrazenie i nie znaczy, ze dla innych tez bedzie taki klejacy, wiadomo kazda z nas reaguje inaczej na kosmetyki i co mi podpada innych moze zachwycac. Ogolnie sama z siebie chyba bym go nie kupila, choc kiedys tez juz go w rece mialam, glownie z tego powodu, ze ja wlasnie nie przepadam za tym mrowieniem.
Też nie przepadam za mrowieniem ;/ Ale opakowania tej firmy są jak najbardziej na tak ;)
OdpowiedzUsuńale ustka wygladaja kuszaco :)
OdpowiedzUsuńKolor śliczny, ale szkoda, że klej.
OdpowiedzUsuńbardzo ładnie wygląda na ustach :)
OdpowiedzUsuńAaaa, ta nazwa jest wyczesana :D Szkoda, że się klei.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMialam z tej firmy kiedys bezbarwny blyszczyk, z serii extreme. Juz na opakowaniu widnialo ostrzezenie, zeby na poczatek sprobowac serii "normalnej". Co mnie oczywiscie nie odstraszylo.I rzeczywiscie, usta piekly po tym upiornie, ale fakt, dawal ladny efekt pelnych ust.
OdpowiedzUsuńSwirrusku, simply_a_woman,
OdpowiedzUsuńano wyglada ale to raczej zasluga ust jak blyszczyka ;)
zoila, Slomka,
niestety, klejuch z niego straszliwy...
Cherry Berry,
tu na szczescie jest to mrowienie ale i tak srednio przyjemne...