Pomijajac, ze oczywiscie moje rzesy wyhodowane na odzywkach sa po prostu takie jak powinny byc... a nawet wygladaja lepiej niz sie spodziewalam ale ten tusz przebil wszelkie moje oczekiwania. I z miejsca awansowal na mojego ulubienca jezeli chodzi o tusz na dzien. W ogole nie mialabym pojecia, ze cos takiego istnieje gdyby nie Urbi. Bo jak widzicie jest to amerykanska wersja firmy Covergirl ale dobre dusze mi doniosly, ze u nas ten tusz jest dostepny u MaxFactor i jest to Clump Defy. Szczoteczka jest taka sama i ksztalt opakowania, tylko nasze jest fioletowe.
Dzis jednak skupie sie na tym Covergirl Clump Crusher, bo ten uzywam juz od jakiegos czasu... namietnie i codziennie, wiec moge na jego temat cos powiedziec.
Cos co mi sie bardzo podoba w amerykanskich tuszach drogeryjnych to sposob w jaki sa zapakowany. Nie wiem dlaczego nasze europejskie firmy tego nie przejma, bo zdecydowanie ukrociloby to otwieranie produktow przeznaczonych do sprzedazy. U nas niestety ciagle jest ryzyko, ze w drogierii kupimy produkt, ktory juz jakis czas temu zostal otwarty. A tak to widzimy jak wyglada szczoteczka bez zagladania do srodka i mamy gwarancje, ze tusz jest swiezy.
Sama szczoteczka ma idealna wielkosc, jest silikonowa i dosc gesta ale dzieki temu swietnie podkresla rzesy i zostawia na nich dokladnie taka ilosc produktu jaka potrzebujemy. Wygiety ksztalt ma sprzyjac podkrecaniu rzes przy malowaniu.
Tak wyglada szczotka z tuszem. Jak widac moj jest ciemno brazowy ale na oku prezentuje sie swietnie i tak jak pisalam wyzej, idealnie nadaje sie na dzien. Tu tez widac, ze nie ma nadmiaru produktu na szczoteczce, przez co nie musimy sie martwic, ze poskleja nam rzesy. Wrecz przeciwnie... pieknie potrafi je rozczesac i ulozyc.
Bardzo mi sie podoba jak sie prezentuje na rzesach. Pieknie je podkresla a mimo wszystko wygladaja przy tym bardzo naturalnie. Na zdjeciach jedna warstwa. Efekt ten mozna wzmocnic i pewnie mocno czarny tusz tez by sie intensywniej prezentowal.
Ostatnio nawet nie robie zadnego makijazu, firanki jakie potrafi wyczarowac, stanowia wystarczajaca ozdobe i oprawe oka.
Naprawde nie przypuszczalam, ze tak mnie zachwyci tusz drogeryjny. Do tego swietnie sie trzyma, po calym dniu dalej jest na swoim miejscu w formie niezmienionej. Nie sypie sie, nie kruszy... nie skleja sie z czasem. Tak jak rano pomaluje rzesy... tak wygladaja jak wracam do domu. Na swoja kolej czeka oczywiscie czarny tusz MaxFactor. Bardzo jestem ciekawa czy to naprawde to samo, bo czasami wystarczy roznica jednego skladnika i mamy dwa zupelnie rozne produkty... gdyby tak bylo, to bede musiala sie zastanowic nad sciaganiem go ze stanow, bo na pewno zostanie ze mna na dluzej :)
Bardzo lubię Clump Defy, jeśli więc ten faktycznie jest tym samym tuszem, to nie dziwie się, że przypadł ci do gustu ^^
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy bedzie widac roznice miedzy tym brazem a czarnym :)
UsuńLubię takie wygięte szczoteczki :)) Może się skuszę na ten tusz, skoro tak polecasz.
OdpowiedzUsuńJa tez lubie... takimi najwygodniej sie maluje :)
UsuńPokusilas teraz koniecznie będę na niego polować :-)
OdpowiedzUsuńP.s. Super że te meteorki dotarły :-)
Tez sie ciesze... choc prawde mowiac nie mialam juz nadziei... teraz usiluje im wytlumaczyc, ze ja bym chciala za nie zaplacic, bo oni zwrocili mi pieniadze... ale jakos to do nich nie dociera ;)
UsuńMam go (tzn mam MF) i również bardzo lubię. Kwestia opakowań tuszów - jak najbardziej się zgadzam. Kiedyś kupiłam Bell w formie jak ten z Covergirl.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego u nas tego nie wprowadza... taka nakretka nie kosztowalaby firme majatku ;)
UsuńPięknie podkreśla rzęsy! :))))
OdpowiedzUsuńprawda :))
UsuńŚliczne rzęski :)
OdpowiedzUsuńdlugo hodowane ;)
UsuńPiękny efekt:) Ja od lat nie rozstaję się z MF False Lash Effect w czarnym opakowaniu, ale muszę przyznać, że chyba w końcu skuszę się na wersję Clumpy Defy, bo efekt naprawdę śliczny<3
OdpowiedzUsuńJak tak sie przygladalam tuszom MF to ogolnie wygladaly ciekawie :)
Usuńfajnie się prezentuje i jest wart uwagi :)
OdpowiedzUsuńo tak :)
UsuńNie znam tej marki, ale ja osobiscie nie lubie Max Factora tuszy:)
OdpowiedzUsuńJa nie mam zdania, bo do tej pory nie uzywalam ale znam za to wiele wysokopolkowych, ktore sa fatalne ;))
UsuńEfekt mi się bardzo podoba i muszę się przyjrzeć MF bo akurat mi się kończą dwa tusze.
OdpowiedzUsuńCo do opakowania, to nie będę rozpoczynać dyskusji i otwieraniu tuszy, po prostu na szafach są często obrazki jak szczoteczka wygląda:)
Ja prawde mowiac wole jak sa porzadne testery... bo sam widok szczotki to czasami nic nie mowi... tym bardziej o jakosci tuszu ;)
UsuńPierwsze słyszę o tym tuszu, jednak efekt rzeczywiście ładny :) Firmy kosmetyczne powinny zacząć pakować swoje produkty w blistry...
OdpowiedzUsuńAno powinny... z tym, ze jak widac jakos to je srednio interesuje :]
UsuńTeż słyszałam, że oba tusze są w zasadzie takie same, jedynie kolor i marka się różnią, ale to pewnie dlatego, że w stanach z tego co wiem MaxFactor funkcjonuje jako Covergirl. I też bym wolała, żeby u nas pakowano maskary w ten sposób. Wkurza mnie strasznie gdy jakaś durna baba psuje kosmetyki macając je w sklepie. Zwłaszcza gdy obok są testery.
OdpowiedzUsuńOtoz to... czesto tak jest, ze testery sa nieruszone a to co do sprzedazy macane :/
Usuńchciałam go zamówić ostatnio, ale padło na sprawdzonego Colossala Smoky Eyes ;)
OdpowiedzUsuńJa dostalam, wyprobowalam i pokochalam ;)
UsuńRzeczywiście efekt na rzęsach piękny :-)
OdpowiedzUsuńmi sie bardzo podoba :) ... tym bardziej, ze to tylko jedna warstwa :)
Usuńmiałam ten tusz z MF i niestety, musiał polecieć dalej w świat, bo najzwyczajniej podrażniał mi oczy :(
OdpowiedzUsuńo kurcze to faktycznie niefajnie :/
Usuńefekt super, zdecydowanie jest bliski miss sporty albo lovely :)
OdpowiedzUsuńTego nie wiem, ja ogolnie nie uzywam drogeryjnych tuszy ale ten mi wyjatkowo podszedl :)
UsuńEfekt bardzo naturalny, no i oczywiście jak dla mnie brąz odpada...:)
OdpowiedzUsuńJa myslalam, ze ten braz bedzie jasny ale on na tyle ciemno wypada, ze chyba w koncu pomaluje jedno oko czarnym a drugie brazowym zeby zobaczyc jaka jest roznica ;)
UsuńOj tak, przydałyby się u nas takie opakowania...I tak mam wrażenie, że tusze w drogeriach w DE nie są tak namiętnie otwierane jak w Polsce, ale ryzyko i tak zostaje, nigdy do końca nie wiadomo....
OdpowiedzUsuńOtwieraja... niestety :/ czasami, choc mam wrazenie, ze to raczej mlode osoby... upackaja polowe tego co jest wystawione do sprzedazy, szczegolnie w drogeriach...w duzych miastach jest katastrofa...
UsuńW Berlinie widuję zazwyczaj pozaklejane tusze, za to np. w Hannoverze jeszcze się z tym nie spotkałam, chyba mają większe zaufanie do klientek :P I powiem szczerze, że dotąd rzadko się spotykałam z otwieraniem, przynajmniej nie działo się to na moich oczach no i nie widziałam takich cudów, żeby sprzedawcy sami otwierali i dawali pomacać klientce :P No ale cudów nie ma, na pewno niektórzy tak robią...
UsuńU mnie w drogeriach przewaznie nie sa zaklejone, to tez pewnie zalezy od firmy... z drugiej strony az tak dokladnie im sie nie przygladam hehe...
UsuńBardzo naturalny efekt. Ja wolę coś bardziej pogrubiającego i wydłużającego ;)
OdpowiedzUsuńBez przesady bardziej sie nie da wydluzyc zeby nie wygladalo to tandetnie... jak czasami widze ile tuszu maja napakowane dziewczyny na oczy, to sie zastanawiam czemu sobie taka krzywde robia :]
UsuńGenialne to opakowanie! Pierwsze widzę :)
OdpowiedzUsuńSzczota mi sie podoba, lubię takie! Efekt na rzęsach świetny!
A rzęsiory wyhodowałaś piękne! :)
Marti mam wrazenie, ze Xlash radzi sobie lepiej jak Revita... takich rzesiorkow to jeszcze nie mialam :D
Usuńwidziałam już ten tusz u nissiax83 :) trąbi o nim już od bardzo dawna, jednak ja go nie widziałam w żadnej drogerii i niestety jeszcze go nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńmoje rzęsy na Xlashu też były mega!
Tego zielonego nie znajdziesz, bo to amerykanska firma i wersja ale tak jak napisalam ten MaxFactor mozna spokojnie kupic, wiec podejrzewam, ze u Ciebie tez jest :)
UsuńBardzo podoba mi się ten sposób pakowania i brakuje mi go w Polsce. Nie raz miałam okazję widzieć te otwieranie tuszy, lakierów, testowanie cieni...
OdpowiedzUsuńDokladnie... ja tego w ogole nie rozumiem :/ ... tym bardziej, ze czasami wystarczy rozejrzec sie za testerem
UsuńRzeczywiście daje bardzo fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńmi sie bardzo podoba :)
UsuńNie pozwala mi napisać komentarza w odpowiedzi na Twój :( więc piszę tutaj :)
OdpowiedzUsuńJeszcze lepiej powiadasz? No to czas więc rozpocząć naszą znajomość :D hyhy
Lepiej :) i codziennie stosowanie nie robi krzywdy ;)
UsuńJuhuuu juhhuuuu :D Jest więc nadzieja, że moje rzęsiory znów będą w pełnym rozkwicie :D
UsuńJestem na 90% pewna, ze bedziesz zadowlona :D
UsuńUwazam ze maskary w Nieczech sa dobrze zabezpieczone. Tusz jest zaklejony i widac jesli ktos go otworzyl. Na ale nigdy nie wiadomo.... Persnel mogl zakleic na nowo. W jakim sklepie kupilas ta maskare ? Gdzie sa one dostepne? Jaka cena?
OdpowiedzUsuńNapisalam w poscie, ze to amerykanska mascara, wiec w de nie jest dostepna. Wiekszosc tuszy w drogeriach i nie tylko nie ma zadnych zabezpieczen, wiec nie wiedomo czy byly otwierane czy nie.
UsuńCzekam na porównanie z Max Factorem ;) Ja z drogeryjnych pokochałam ostatnio tusze z Essence, nigdy nie pomyślałabym, że mogą być takie dobre ;) Co prawda podobnie jak u Ciebie, rzęsy mam ostatnio wyhodowane na odżywkach i tak czy tak wyglądają dobrze, ale tusz je ładnie podkręca i pogrubia :) A co do tych opakowań, to myślę tak samo... może kiedyś i u nas się takie pojawią, a wtedy macańci nie będą mieli jak macać o_O
OdpowiedzUsuńMi te z Essence nie sluza... wysuszaly mi rzesy i sie sypaly. Robilam do nich dwa podejscia ale stwierdzilam, ze to nic dla mnie :]
UsuńZnów mi nie daje możliwości napisać w odpowiedzi i muszę osobno :/
OdpowiedzUsuńA dlaczego dlaczego tylko 90%? :P
A bo ja wiem... zawsze sie moze tak zdazyc, ze sie z tym preparatem nie polubisz, wiec nie moge powiedziec w 100% ... to bedziesz mogla Ty napisac jak bedzie dzialac :D :D
Usuń