O grzebyczkach do rzes, bez ktorych nie wyobrazam sobie hmmm... zycia to byla by przesada ale powiedzmy ukonczenia makijazu slepia ;) ... pisalam juz pare razy. Pierwszy byl ten z Tweezerman (klik), ktory mi sluzyl bardzo dobrze. Pozniej dolaczylo do niego zgrzeblo z RT (klik), ktore niestety po miesiacu zrobilo sie szczerbate. I tak jeszcze wtrace jak juz jestem przy temacie, ostre zakonczenia na poczatku wygladaja groznie ale o wiele lepiej rozczesuja. RT ma bardziej zaokraglone koncowki i slabiej mu to idzie. Za to druga czesc do brwi jest swietna i namietnie uzywam.
Wiele razy slyszalam a wlasciwie czytalam, ze tym inglotowym wypadaja zabki. Jak widac jest to choroba calej rasy, bez wzgledu na firme. Bo i tak oto po roku czasu, moj Tweezerman postanowil sie rozpasc. W ogole ciagle przy czysczeniu mialam obawy, ze mi pogubi zeby a czyszczenie takich grzebyczkow nie jest proste. Bo wiadomo to jest klejone wiec kontakt z woda/srodkami do pedzli raczej srednio wskazany. Ale mimo obchodzenia sie jak z jajem, zaczal wypadac jeden zabek... na grzbiecie zaczely sie pojawiac pekniecia i teraz moge wyciagnac calosc. Hmmm...
Grzebyczek kosztuje ca. 10,00 € i sluzyl mi bardzo dobrze ponad rok, wiec jestem w stanie zaakceptowac fakt, ze nie jest to prodkut na wieki... i zopatrzylam sie w nastepce. Ten co mialam pouzywam jeszcze jakis czas, bo jak sie go zlozy do kupy to dziala ale wole byc przygotowana na nagle zejscie.
Ja nie wyobrazam sobie inaczej rozczesywac rzesy i jest to najlepszy sposob, nawet jezeli bedzie to oznaczalo kupowanie co rok nowego egzemplarza. I mam tylko nadzieje, ze te kolejne tez wytrzymaja conajmniej 12 m-cy.
:)
Ups....ja zażyczyłam sobie grzebyczek z Mac, mam nadzieję, że będzie lepszy.
OdpowiedzUsuńMam z Inglota, ale bywa niebezpieczny... ;)
Oooo... macowego grzebaczka nie znam...
UsuńNigdy nie używałam szczoteczek do rozczesywania rzęs, muszę przemyśleć zakup...z czystej ciekawości bym wypróbowała.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubie i po prostu potrzebuje ;)
UsuńJa nigdy nie wgłębiałam się w temat tych grzebyczków. Miałam co prawda kiedyś ochotę na ten z INGLOTA, ale jakoś na ochocie się skończyło :)
OdpowiedzUsuńJak sie nie potrzebuje, to w sumie nie trzeba sie nad nim zastanawiac :)
UsuńPrzyznam się, ze nie rozczesuję rzęs staram się zawsze dobrze je wytuszowac bez konieczności uzywania grzebyków :) ale kto wie moze to jest sposób:)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubie porzadnie przeczesac :)
Usuńja mam inglotowy :D
OdpowiedzUsuńI jak sobie radzi ??
Usuńja sie jednak boje takich grzebyczkow ;P
OdpowiedzUsuńOne nie gryza ale czasami dziabia ;)
Usuńja jakos kompletnie nie mam potrzeby uzywania takiego grzebyka. moim zdaniem powinna sobie radzic z tym szczoteczka z tusz i gdybym miala jeszcze tym przeczesywac rzesy to chyba bym nie byla zadowolona ;-)
OdpowiedzUsuńPowinna ale nie wszyscy maja takie rzesy, ze sobie radza ;)
UsuńMam takie samo zdanie jak Marie :) To jest też pewnie kwestia przyzwyczajenia.
UsuńTo tez zalezy od rzes a ja lubie miec porzadnie wyczesane :)
UsuńJa mam narazie jakiegos zwyklaka, ale czas chyba, żeby się zaopatrzyc w cos porzadniejszego...:)
OdpowiedzUsuńTe z tweezermana sa fajne, nawet jak maja ograniczona zywotnosc :)
UsuńMam zwyklaka z Sephory ,ale ja korzytam raczej tylko z tej szczotki do brwi .Rzęs jakoś nie lubię rozczesywać.
OdpowiedzUsuńPolegam na rozdzielających szczoteczkach od tuszy i jak zawodzą , to juz dla mnie mogiła jesli chodzi o tusz ;)
Ja lubie porzadnie rozczesane rzesy :)
UsuńWyglądają 'torturująco':D
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie czułam potrzeby posiadania takiego akcesorium, ale może i na mnie przyjdzie czas;)
No mozna nim kogos podziabac ale ogolnie to nie jest taki grozny ;)
UsuńJa mam z Inglota i jak narazie nic mu sie nei dizeje :)
OdpowiedzUsuńMam ten grzebyczek z RT od niedawna i fakt, nie rozczesuje chyba tak, jak powinien,m choć porównania nie mam. Za to część do brwi jest totalnie fantastyczna, uwielbiam!
OdpowiedzUsuńOn ma troche za grube zabki i moglaby byc bardziej ostre :)
Usuńmam Inglotowy, ale użyłam może ze 2 razy.. no może 3 :P staram się tak tuszować rzęsy, by nie było potrzeby rozczesywania.. jakoś mi to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńBo Ty masz boskie rzesiska, to i po co Ci taki grzebyczek :P
Usuńrzadko,ale bywalo,ze potrzebowalam takiego grzebyczka,ale sie obylam,co sie skleilo rozkleilam szpilka :D...ale grzebyczek fakt przydalby sie :)
OdpowiedzUsuńaaaaa... pamietam moja mama rozdzielala rzesy igla, to bylo grozniejsze jak grzebyczek ;)
UsuńFajny sprzęt :-) Choć na pierwszy rzut oka zęby wyglądają groźnie ,-)
OdpowiedzUsuńTrzeba uwazac, bo sa dosc ostre :)
Usuńa ja rzadko sięgam po takie grzebyczki, brwi traktuję kredką i już:)
OdpowiedzUsuńBrwi to pikus, ja musze miec cos do rzes :P
UsuńWidzialam ostatnio gdzies grzebyczek i zastanawialam sie dlaczego kosztuje az $ 39 a teraz po zajrzeniu do Twojego posta odkrylam dlaczego! Otoz tamten byl zrobiony z jednego kawalka, byl ze stali nierdzewnej i zabki nie byly wkladane czy jakos mocowane tylko caly grzebyczek byl odlewany, chyba w jakiejs formie, do tego bylo napisane, ze jest w specjalny sposob hartowany. Hmmm... Moze w przypadku kiedy taki grzebyczek wystarcza na cale zycie to oplaca sie zaplacic te $39 plus podatek. Z tego co pamietam, bylo na nim napisane Made in Germany, wiec moze powinnas sie rozejrzec...
OdpowiedzUsuńrozgladac sie moge... tyle rzeczy jest made in Germany, ze czasami mnie szlag trafia... bo i Illamasqua i NYX... oraz wiele, naprawde wiele firm, ktorych oczywiscie nigdzie w de nie uswiadczych w sprzedazy ;) ... to chyba jakas forma zaawansowanego sadyzmu ;D
UsuńMój Inglotowy miał to samo, więc Twoje przypuszczenia się potwierdzają. Na szczęście drugi egzemplarz służy mi dłużej bez żadnego uszczerbku.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, ze jest to nieuniknione ale mam nadzieje, ze moj nowy tez mi bedzie dobrze sluzyl :)
UsuńA próbowałaś czesać rzęsy lub nakładać tusz taką tyci miotełką typu fun brush?
OdpowiedzUsuńNie :) ale ja lubie moje grzebyczki i jestem z nich zadowolona :)
Usuń