Ostatnio zajrzalam do szuflady i doszlam do wniosku, ze nie ma juz w niej miejsca a to oznacza, ze czas najwyzszy na post o pustych opakowaniach ;)
Tym razem jest to niesamowita zbieranina ale przy tym sporo kosmetykow kolorowych. Praktycznie wszystkie kosmetyki opisalam w postach, wiec nie bede zaglebiac sie w szczegoly.
- La Roche Posay woda micalarna - do tej pory kupowalam micela z serii Effaclar, skusilam sie na zwykla wersje bo byla jeszcze raz tak duza ale niestety tez sporo slabsza. Zmeczylam do konca ale wiecej nie kupie. Wrocilam do micelka LPR Effaclar.
- La Roche Posay Effaclar lotion oczyszczajacy pory. Dosc mocny produkt, swietnie oczyszcza ale nie moglam go uzywac zbyt dlugo... potrafi przesuszyc skore. Uzywany od czasu do czasu porzadnie oczyszcza.
- Vichy Normaderm to oczyszczajacy micel... polaczenie dwoch powyzszych produktow z LRP. Radzil sobie ale apecjalnego wrazenia nie zrobil i po wykonczeniu trzech powyzszych produktow, powrocilam do mojego ulubionego micela.
- Lierac matujacy fluid dla "doroslej" skory z problemami - bardzo fajny lekki krem - zel, ktory mozna uzywac na dzien pod makijaz a ktory dzieki dobremu skladowi, pomaga zwalczac niedoskonalosci.
- Skin79 The Oriental Double Perfection Eye Healer Plus - jeden z moich ulubionych kremow pod oczy, bardzo go lubie... niestety cena na ebayu skoczyla do gory a dostepnosc spadla. O tym kremie pisalam wiele razy, wiec nie ma co sie powtarzac.
- Dwufazowka Chanel - po raz kolejny... juz nawet nie wiem ktory. Kocham niezmiennie.
- Biotherm Blue Therapy Serum - uzywalam glownie na noc... czasami pod krem a czasem samodzielnie. Bardzo przyjemny kosmetyk, odpreza i odzywia skore.
- Vichy Idealia Pro - moj ukochany lekki krem pod makijaz, uzywam codziennie rano. I jak juz pisalam w poscie, bylam bardzo pozytywnie zaskoczona jak jest skuteczny. Kolejne opakowanie mam aktualnie w uzyciu i pewnie jeszcze nie raz wroce do tego kremu i do serum.
- Biotherm Skin Best Night to odzywczy krem na noc. Co prawda wole serie Blue Therapy ale ta tez jest dobra. Z tym, ze nie dawala mi tak do konca tego co chcialam, wiec na razie sobie daruje. Jak juz to skusze sie na Blue Therapy.
- Lierac dwufazowy koncentrat na niespodzianki. Bardzo lubie. To tez juz ktorys kolejny i jak sie konczy, to kupuje kolejny.
- Biotherm Blue Therapy Eye - to kolejny produkt z tej serii. Bardzo sie z nim polubilam... dobry krem pod oczy, ktory nawilza i odzywia. Nadaje sie na noc ale takze na dzien pod makijaz. Ja go uzywalam na noc ale mimo, ze radzil sobie dobrze i nie mam mu w sumie nic do zarzucenia, to wrocilam do mojego Lancome a jak mi sie skonczy, to kolejny krem czeka w kolejce. Z tym, ze calkiem mozliwe jest, ze do tego kiedys wroce.
- Farmona Sweet Secret - peeling do mycia o zapachu tiramisu. Hmmm... zapach w opakowaniu bardzo apetyczny ale w uzyciu taki bardzo przecietny. Szkoda bo zapowiadal sie ciekawie.
- syNeo5 antyperspirant - moj ulubiony i skuteczny
- La Roche Posay antyperspirant - bez aluminium. Zima sobie radzil ale na lato jest za slaby.
- Vichy antyperspirant czyli dosc znana kulka tylko, ze w innej formie. Bardzo lubie i chetnie po nie siegam.
- Alterna Caviar Volume Shampoo - uwielbiam praktycznie wszystkie produkty lini Caviar. Swietnie mi sluzy a moj fanaberyjny sklap je kocha. Kosztuja sporo ale sa bardzo wydajne i jak dla mnie mimo wszystko warte swojej ceny.
- Balea Bodycreme czyli cos pomiedzy maselkiem a lotionem do ciala o bardzo przyjemnym zapachu. Jest to lekki produkt, wiec spokojnie mozna uzywac zarowno zima jak i latem. Nawilzenie nie jest jakies szalone ale daje sobie rade.
- Phemone cukrowy peeling do ciala. Tak jak juz pisalam w poscie, bylam z niego zadowolona i gdyby nie to przyciezkie szkalne opakowanie, ktore oczywiscie przy koncu tez rypnelo w wanne to byloby cacy. Jedyne co mnie zastanawia, dlaczego polska firma... sprzedajaca swoje produkty w Polsce, ma na opakowaniu same opisy po angielsku. Bo co... lepiej to wyglada ??
- Biotherm Firm Corrector - odzywiajacy i napinajacy skore... jeden z moich ulubionych produktow do ciala. Ogolnie bardzo lubie wszystkie te kremy i zele"modelujace sylwetke"... i nie z powodu tego modelowania ale po prostu pozostawiaja skore w swietnym stanie.
- Lirene krem do mycia ciala pachnacy wanilia... to produkt, ktory dostalam od Mamiszonka. Jakie to bylo wydajne O.o ... myslalam, ze nigdy mi sie nie skonczy. Na szczescie zapach byl jak najbardziej moj, wiec uzywalam i uzywalam az w koncu dobilam dna.
- Uriage woda termalna... moja ulubiona. Kolejna flacha juz rozpoczeta.
- Burberry Sheer Luminous Foundation podklad jak widac po nazwie rozswietlajacy aczkolwiek ja tam specjalnego rozswietlenia nie widzialam. Z tym, ze uzywalo mi sie calkiem przyjemnie. Opakowanie z pompka... niestety nie udalo sie wycisnac wszystkiego, cos tam na sciankach pozostalo. Podklad jak podklad... zarzucic mu nic nie moge ale tez nie wyroznial sie czym szczegolnym, tak zebym miala ochote go ponownie kupic.
- Lancome Teint Miracle Cushion a wlasciwie sama kasetka po podkladzie. Napisalam o nim juz wystarczajaco. Nie taka ilosc... za ta cene...
- MUFE Aqua Brow kupiona w czasach gdzie panowal szal na ten produkt. Lubie i po tym jak opanowalam to chetnie po nia siegalam. Idealnie sprawdzila sie na urlopie. Mam co prawda kolejne opakowanie ale ciagle zamkniete, bo na codzien wole cos co jest latwiejsze w uzyciu.
- Clinique Chubby Stick dwa kolory... melon i bezowy. Hmmm... owszem lubie ale prawde mowiac w tym przypadku rownie dobrze sluza mi kredki z IsaDora albo Catrice, wiec na ta na pewno sie wiecej nie skusze.
- Catrice Pure Shine to jedne z moich ulubionych kredek do ust. Swietna jakosc i kolory. Za ta cene to naprawde swietny kosmetyk.
- Dior Iconic Overcurl - to najlepszy z tuszy Dior. Idealna konsystencja, kolor i szczoteczka. Czego chciec wiecej. Oczywiscie kolejny zakonczyl dojrzewanie i moge go teraz uzywac :)
- Benefit BADgal lash mascara - ja akurat zaliczam sie do osob, ktore ten tusz bardzo lubia. I nie przeszkadza mi nawet ta mega szczota. Swietnie rozczesuje rzesy i pozostawia na nich dokladnie taka ilosc tuszu co chce.
- Clinique Bottom Lash Mascara czyli mini tusz z mini szczotczka. Glownie do lichych rzes na dolnej powiece. Przez dlugi czas bardzo go sobie cenilam ale moje rzesy wyhodowane na RL nie potrzebuja juz takiech specjalnych tuszy.
- Chanel Lipgloss... jak kiedys nie przepadalam, tak teraz bardzo lubie blyszczydla tej firmy a jak do tego nie maja drobinek, to po prostu idealy.
- Volumizing Primer Revita Lash - to w sumie produkt, ktorego swiat nie potrzebuje. Ja nie widzialam kompletnie zadnego dzialania. Ani mi to ie wzmacnialo rzes ani nie poprawialo ich wygladu, gdy nakladalam pod tusz. W koncu wyladowal gdzies na dnie szuflady, gdzie z zalu mu sie wyschlo.
- Kiko baza pod cienie - no coz... slabiutka i moje powieki za bardzo jej nie lubily.
- Dior Lipbalm - moj ukochany balsam do ust. Kolejny lezy sobie oczywiscie w szufladce i czeka na swoja kolej.
- Bvlgari Mon Jasmin Noir - jedna z wariacji na temat Jasmin Noir. Uwielbiam wszystkie. To byla lekka wiosenna albo i letnia wersja. Wracam do nich co jakis czas.
***
Jest tego chyba troche mniej jak myslalam ale i tak przyznam sie bez bicia, ze strasznie ciezko mi sie zawsze zabrac za denkowe posty i tego dziergam juz od ponad dwoch dni.
Teraz jestem na etapie zuzywania wszelkiej pielegnacji, bo zrobilam kolejna rewolucje i postawilam na kolejna firme. Glownie tak z ciekawosci... zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak nic dobrego to przynajmniej wiem do czego wroce, bo jak na razie to do moich faworytow moge zaliczyc Biotherm Blue Therapy i Vichy Idealia.