Seiten

czwartek, 23 lipca 2015

Nip + Fab Bee Sting Fix Eye... moje wrazenia :)


 Jakis czas temu kupilam pare produktow Nip+Fab. Glownie bylam zainteresowana platkami ale jak juz zdecydowalam sie je kupic, to przy okazji wzielam dwa inna produkty. Na razie uzywam tylko platki ale o nich bedzie w innym poscie oraz krem pod oczy, o ktorym chcialam dzis pare slow napisac.


Bee Sting Fix Eye to produkt pod slepia, ktory zawiera jad pszczeli albo wlasciwie jakis sladowe ilosc, bo ile tego moze byc, skoro znajduje sie dokladnie na koncu skladu. Trudno mi uwierzyc, zeby naprawde mial jakis wplyw na dzialanie kremu. 

Zawartosc to 10 ml i choc w pierwszym momencie sie zdziwilam, bo przewaznie kremy pod oczy maja po 15 ml, to potem zrozumialam dlaczego. Opakowanie proste, plastikowe. Ze wzgledu na konsystencje kremu, fajnie by bylo gdyby producent dolaczyl szpatulke do nakladania. Krem jest dosc hmmm... twardy, pod wplywem ciepla konsystencja sie troche zmienia, tak ze mozna bez problemu nalozyc na skore. Z tym, ze wlasnie tu jest moje "ale"... w miare uzywania krem twardnieje, mimo ze uzywalam go regularnie wieczorem, nie udalo mi sie zuzyc wszystkiego. Pod koniec mialam trudnosci z rozprowadzeniem pod slepiami a wiadomo skora w tym miejscu i tak jest dosc delikatna. 15 ml byloby nie do zuzycia, podejrzewam, ze nawet jakby sie dwa razy dziennie uzywalo.


 Wg producenta: Odzywczy i nawilzajacy krem anti-aging, zwalczajacy oznaki zmeczenia, zmniejsza drobne zmarszczki. Jad pszczeli napina i wygladza, liscie Pigwicy wlasciwej poprawiaja napiecie skory, ekstrakt Propolisu zawiera antyoksydanty dziala brzeciwbakteryjnie. Aminokwasy rozjasniaja. Dodatkowo mamy maslo Shea i kakaowe. 

Sklad:  Aqua (Water / Eau) Caprylic/Capric Triglyceride, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Dimethicone, Candelilla (Euphorbia Cerifera) Wax, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Benzyl Alcohol, Cyclopentasiloxane, Polysilicone-11, Phenoxyethanol, Maltodextrin, Manilkara Multinervis Leaf Extract, Sodium Stearoyl Glutamate, Xanthan Gum, 1-Methylhydantoine-2-Imide, Disodium EDTA, Parfum (Fragrance) Dehydroacetic Acid, Propolis Extract, Propylene Glycol, Ethylhexylglycerin, Limonene, Citronellol, Sodium Benzoate, Bee Venom.


W tym momencie zaczelam miec juz problemy z konsystencja. Natomiast jezeli chodzi o dzialanie... to mimo wszysto niesamowicie mnie zaskoczyl. I to pozytywnie. Kupilam go raczej z ciekawosci i nie pokladalam specjalnie nadziei, ze poradzi sobie z moja dosc delikatna (starosc nie radosc) i sucha w zewnetrznych kacickach skora. Ha! Krem sobie radzi i to jak. Skora pod oczami jest gladka i napieta. Czy rozjasnia to nie wiem, na szczescie z cienami pod slepiami nie mam problemu. Zewnetrzne kaciki wygladaja za to tak jak powinny, dobrze nawilzone... skora nie jest sucha i zaczerwieniona. 

Taka troche jestem rozdarta hehe... bo dzialanie jak najbardziej na tak ale dostepnosc u mnie praktycznie zerowa, tylko online... i ta wydajnosc nie za bardzo. Chyba, ze uzywalabym dwa razy dziennie. Prawde mowiac nie wiem jak by sie spisal pod makijaz. Okolo 15€ za 10 ml to tez tak srednio, zwazywszy na to, ze ostatnie pare ml zostalo mi w opakowaniu :]

Ogolnie ciekawy produkt ale czy sie go polubi czy nie, to trzeba sie samemu przekonac.


środa, 8 lipca 2015

Passioneyes od Dolce&Gabbana

 Poniewaz wykonczylam jeden z moich tuszy, to oczywiscie z tej okazji moglam siegnac po kolejny. To sa w sumie moje poczatki z firma Dolce&Gabbana ale coraz bardziej mnie interesuje. Oczywiscie dostep mam slabiutki, jedyne co mi pozostaje, to korzystanie z zakupow online. Z tym, ze wiadomo... trudno w przypadku firmy, ktorej sie za bardzo nie zna, na kupowanie w ciemno. D&G ladnie sobie zyczy za swoje kosmetyki. Na szczescie jakis czas temu udalo mi sie dorwac pare w bardzo korzystnej cenie i dlatego moge wam dzis przedstawic jeden z nich.


 Opakowanie troche przypomina mi YSL... zlote, proste z wytloczonym logo. Wszystko na bogato ;) ... ale przynajmniej porzadnie wykonane. 7 ml tuszu wyprodukowanego w Japonii. Prawde mowiac bylam lekko zaskoczona tym faktem ale z drugiej strony dlaczego by nie.


 Passioneyes ma silikonowa szczoteczke, lekko wyprofilowana... co sugeruje, ze tusz powinien dobrze rozczesywac, podwijac i wydluzac rzesy. Takie mam zawsze skojarzenie, przy tego rodzaju szczoteczkacch. I tak tez jest w tym przpadku. Jedna warstwa daje naturalny ale widoczny efekt. Moj tusz jest w kolorze brazowym, wiec ogolnie wypada na oku delikatniej jak czarny.


To jest dla mnie idealny tusz dzienny. W sumie takie lubie najbardziej. Mozna ladnie podkreslic rzesy bez kilograma tuszu i sztucznego efektu. Tusz ma bardzo przyjemna konsystencje, na szczotce jest idealna ilosc ale wg mnie zalicza sie on do tych bardziej suchych tuszy, wiec pewnie nie kazda by uszczesliwil... mnie jak najbardziej :)


W sumie nie mam mu nic do zarzucenia. Bardzo przyjemny produkt o dobrej trwalosci i wygladzie na rzesach, ktory spelnia moje oczekiwania. Osoby ktore poszukuja pogrubienia moglyby sie tu zawiesc ale z drugiej strony nie probowalam nakladac kolejnych warstw. Moze wtedy byloby widac efekty pogrubiajace. Zobaczymy czy jak go zuzyje i opakowanie pojawi sie w poscie denkowym, to czy dalej bede zadowolona ale zapowiada sie to na dobra wspolprace.


środa, 1 lipca 2015

Beige Star... blyszczydlo z letniej kolekcji Chanel

Blyszczyki Chanel pojawiaja sie u mnie od czasu do czasu. Odkad zaczeli wypuszczac bezdrobinkowe to moja milosc do nich systematycznie sie poglebia. I tak tez tym razem nie moglam przejsc obojetnie obok aktualniej kolekcji. W oko wpadl mi bezowy nudziak... cos co lubie najbardziej. 

 
Blyszczyki Chanel sa dosc geste, w pierwszym momencie moga sie wydac klejace ale na ustach pod wplywem ciepla dopasowuja sie idealnie. Do tego swietnie pielegnuja usta i nawet gdy zjem blyszczaca wartstwe, to usta nie wysychaja. W sumie maja w sobie wszystko to, co wymagam od blyszczydel. 
 

Levres Scintillantes Glossimer w kolorze 206 Beige Star to wlasciwie bardziej taki pudrowy roz, choc pewnie cos z bezu tez ma w sobie. Uniwersalny i naprawde cudnie prezentujacy sie na ustach. W opakowaniu mamy 5,5g i standardowa pacynke do nakladania. Jak na razie zaden z blyszczykow nie zaczac z czasem wyciekac i mam nadzieje, ze tak tez pozostanie... nie cierpie upackanych opakowan a do tego wszystkiego co mam w kosmetyczce. 


Na ponizszym zdjeciu dosc dobrze widac kremowosc i gestosc blyszczydla. O ile nasycenie koloru na dloni wypada dosc konkretnie, to jednak jest to blyszczyk a nie lakier, wiec efekt koncowy jest bardziej delikatny i wiele zalezy tez od naszego kolor ust. 
Bonusik ;) ... trzasniety kotletem jakies 30 minut po nalozeniu.


Na pewno nie raz jeszcze skusze sie na blyszczyki tej firmy. Mimo swojej ceny sa tego warte a do tego wydajne. Ja dosc szybko zuzywam tego typu produkty, bo namietnie je uzywam ale w tym przypadku jestem bardzo zadowolona.