Seiten

sobota, 28 marca 2015

czasami trzeba sobie zrobic dobrze ;)

To dla nikogo nie bedzie niczym nowym, ze ja od lat bylam wierna Pandorze. W dlaszym ciagu bardzo lubie i chetnie nosze ale niestety ostatnio coraz mniej rzeczy mi sie podoba i jak we wczesniejszych latach z kazdej kolekcji cos przygarnelam, tak teraz jest o wiele spokojniej. Z tym, ze rozne takie rzeczy ktore bym chciala chodza mi po glowie... i postanowilam poszukac ich gdzie indziej. Salon Thomas Sabo znajduje sie miedzy innymi w Norymbedze i tam tez w zeszlym roku wpadlo mi w oko zlote piorko. I jak wpadlo tak utkwilo...


... az w koncu... w sumie w ostatnim momencie udalo mi sie kupic. To byla kolekcja a jak wiadomo, te po jakims czasie znikaja i wtedy dopiero zaczyna sie polowanie. Mi sie udalo. Co prawda w sklepach stacjonarnych juz nie ma ale mozna jeszcze kupic online. Ja dokupilam sobie lancuszek, bo nie mialam zadnego w rozowym zlocie.


I jest to dokladnie to czego oczekiwalam. Zakochalam sie od pierwszego spojrzenia i ciesze sie, ze w koncu stalo sie moja wlasnoscia. Jest po prostu idealne, proste ale przy tym urocze. Jak najbardziej w moim stylu.


Calkiem mozliwe, ze zaprzyjaznie sie z bizuteria TS. Nie wszystko mi sie podoba. W przypadku charmsow, to jednak wole wykonanie Pandory ale w koncu nie na charmsach sie oferta tej firmy konczy. Wrecz przeciwnie... maja wiele ciekawych propozycji, miedzy innymi cudne zegarki. 


poniedziałek, 23 marca 2015

Guerlain Terracotta Joli Teint Powder Duo... z bliska :)


Kazdego roku zachwycam sie kolejnymi wydaniami bronzerow Terracotta ale niestety sa one przewaznie tak nasycone pomaranczowym pigmentem, ze nawet wersja dla blondynek wyglada u mnie tragicznie. Nie wiem dlaczego ktos nie pomysli, ze nie wszystkie kobiety musza lubic cegielke i efekt jaki daja produkty z tej serii jest daleki od tego co widzimy na zdjeciach reklamowych.



Tym razem zamiast bronzerow Guerlain wypuscil pudry rozswietlajace. W czterech odcieniach... dwa dla blondynek i dwa dla brunetek. Na zdjeciach promo wygladaja bajkowo, w rzeczywistosci tez. Niestety pewna doze pomaranczy zawieraja ale na pewno jest to mniej niz na przyklad w bronzerach. 

Z zalozenia ma dawac efekt musniecia sloncem... z tym, ze nie jest to typowy rozswietlacz. Nie ma w sobie polysku, wykonczenie powiedzialabym jest bardziej satynowe. Wedlug producenta nalezy go uzywac do konturowania na 3, czyli skron, kosc policzkowa i zuchwa. Hmmm... ciemniejszym kolorem moze by mi sie udalo ale wtedy tez mialabym pomarancz i cieple odcienie. Jak to sobie G wymyslilo, mozna zobaczyc w zalaczonym filmiku. Na szczescie kosmetyki mozna dostosowac do swoich potrzeb i zachcianek. Tak tez zrobilam.



I zdecydowalam sie na zakup jasnego odcienia 00 clair/light przeznaczonego w sumie dla jasnych blondynek. Jest najbardziej chlodny z tej czworki i faktycznie przy tym dosc jasny.


Puder zamkniety jest w malej, porecznej puderniczce. Mnie jak zwykle urzekla prostota. 


Zawartosc to 10g wiec w sumie standardowa waga tego typu produktow. 
 

Choc prawde mowiac mialam w glowie i przed oczami moj spodek Terra Soleia z 27g i jak wyciagnelam to malenstwo z kartonika, to wydalo mi sie mikroskopijne. No coz... zobaczymy jak bedzie z wydajnoscia. 
 

W srodku oczywiscie lusterko. Nakladac powinni sie (duzym) pedzlem, wiec nic innego w puderniczce nie mamy. 
 

Na zdjeciach widac, ze puder ten niewiele ma wspolnego z bronzerami ale faktycznie moze to byc bardzo przyjemny produkt na wiosne i lato. Polaczenie pudru i rozu ma dac skorze swiezy i wypoczety wyglad... taki wlasnie urlopowy :)

Wzor na pudrze nie jest moze w tym roku jakis wyjatkowy ale nie mozna mu odmowic uroku. Do tego ma nowy zapach. Oczywiscie o nie meteoryty wiec zapach tez zupelnie inny. O ile Terra Soleia zalatuje babcinymi perfumami sprzed kilkudziesieciu lat i nigdy mi sie nie podobal jej zapach, tak ten uwielbiam. Pachnie frezjami i kwiatem pomarnaczy z dodatkiem bobu tonka.  
 

Drobno zmielony bardzo dobrze stapia sie ze skora i ten satynowy efekt utrzymuje sie u mnie przez wiele godzin. Z tym, ze oczywiscie nie moge uzywac tego pudru do konturowania. Jest na tyle jasny, ze jest to dla mnie bardziej puder wykonczeniowy... cos w stylu Hourglass Ambinet. Uzylam wczoraj Terracotte do wykonczenia i bardzo mi pasuje w tej roli.


Dostepny jest aktualnie (dla osob z Niemiec) na parfumdreams.de i kosztuje 42,95€ ... 
na stronie dougiego puder jest jeszcze niedostepny i jego cena jest tez wyzsza 47,99€.


sobota, 14 marca 2015

Le Blanc de Chanel... moje wrazenia

Wiadomo nie jest to zadna nowosc ale chcialam sobie ja pouzywac zanim cos napisze. Ja lubie bazy pod makijaz, bardzo chetnie siegam po moje obie z Hourglass... obie zreszta powoli zblizaja sie do konca. Gdy chce mocniejsze rozswietlenie to moim faworytem jest Rouge Bunny Rouge , dlatego w sumie nic dziwnego, ze jak tylko zobaczylam baze Le Blanc de Chanel, to musiala dolaczyc do mojej gromadki. 
 

 To jest drugie... ulepszone wydanie tej bazy. Poprzednia z tego co slyszalam faktycznie miala pewne deficyty. W przypadku tej nowej... wiadomo, wszystko mialo byc lepsze i gwarantowac nam zadowolenie z uzywania. Z podkladami Chanel nie za bardzo mi po drodze. Nie zeby mi nie sluzyly ale sa inne, ktore naprawde dobrze na mnie wygladaja. Uwielbiam za to latem filtr pod makijaz UV Essentiel SPF 50+, ktory jest najlepszym tego typu produktem jaki uzywalam. Pojawil sie juz jakis czas temu na blogu.


Baza jest okreslana jako multifunkcyjna i rozswietlajaca. Z tym, ze jest to to wyjatkowe rozswietlenie, uzyskiwane bez drobinek. 


 Jak zwykle opakowanie klasyka... mleczne szklo i proste czarne napisy.


 W odroznieniu od pierwszej wersji, ta buteleczka zaopatrzona jest w pompke, co zdecydowanie pomaga zachowac "czystosc" produktu i ulatwia dozowanie. Zawartosc to 30ml


 Baza ma bialy kolor ale jak ja rozprowadzimy na twarzy to staja sie przerzoczysta. 


Dobrze zlewa sie z nasza skora i faktycznie daje to bardzo przeze mnie lubiane "rozwietlenie od srodka". Dobrze wspolpracuje z wszystkimi moimi podkladami. Przedluza trwalosc makijazu. Jeszcze mi sie nie zdazylo, zeby jakis podklad na niej poplynal.



Produkt jest bardzo wydajny i uwazam, ze warty swojej ceny. Jak ja kiedys skoncze, to calkiem mozliwe, ze zakupie ponownie... chyba, ze znajde cos lepszego ale jak na razie sie na to nie zapowiada. Postanowilam, ze jezeli z czegos jestem zadowolona i dobrze mi to sluzy... to bede przy tym zostawac i nie szukac czegos innego. Baza ta bardzo czesto gosci na mojej twarzy i z tego co widac na zdjeciach prezentuje sie razem z reszta makijazu calkiem dobrze. I pojawila sie tez w moim podsumowaniu 2014 z ulubionymi kosmetykami.


poniedziałek, 9 marca 2015

matowa baza pod cienie Zoevy


 Czasami jak juz mi sie wydaje, ze znalazlam baze idealna... to po jakims czasie przestaje dzialac. No coz... starosc nie radosc, lepiej nie bedzie a jakos trzeba sobie radzic. I tak kupuje kolejne bazy w nadziei, ze w koncu ktoras poradzi sobie z moimi powiekami.


 Zoeva ma juz od jakiegos czasu w swojej ofercie baze pod cienie. Ta pierwsza, ktora byla dostepna pare lat temu w ogole mnie nie przekonala ale poniewaz firma poszla ostro do przodu z jakoscia swoich produktow, to postanowilam sprobowac tej bazy, ktora jest aktualnie w sprzedazy.


 7,5 ml w plastikowej tubce, taka forma bardzo mi odpowiada, bez zbednych kombinacji... przede wszystkim ma byc wygodnie i mamy tu pewnosc, ze mozna produkt wycisnac do samego konca.


 Ogolnie sa dostepne dwie bazy... perlowa i matowa, ja zdecydowalam sie na ta druga. Matowe bazy sa bardziej praktyczne. Tu mamy neutralny jasny bez o kremowej konsystencji. Bez problemu mozemy z tubki wycisnac potrzebna nam porcje. Baza ladnie dopasowuje sie do naszej skory i wyrownuje koloryt.


Glownie zalezy mi oczywiscie na przedluzeniu trwalosci makijazu ale jak baza przy okazji troche wzmocni kolor cieni, to wiadomo protestowac nie bede ;)


 Bardziej widoczne jest to w przypadku cieni matowych. Te przewaznie potrzebuja dobrej bazy, bez niej wygladaja dosc niemrawo i ciezko sie je rozciera... o trwalosci nie wspominajac.


 Na tej bazie zrobilam tez moj sylwestrowy makijaz i bardzo dobrze wspolpracuje tez z innymi cieniami, w tym wypadku byla to paletka Urban Decay.


Zwazywszy na jej niewysoka cene i swietna jakosc... uwazam, ze byl to bardzo dobry zakup. Na razie nie mam jej nic do zarzucenia. Zobaczymy czy bedzie sie tak dobrze sprawowac do konca tubki. Bo to tez roznie bywa.


poniedziałek, 2 marca 2015

nudziak na ustach... tym razem pomadka ;)

 Czyli ogolnie cos co u mnie jest rzadkoscia. Oprocz balsamo-pomadki z Chanel nie posiadam zadnej innej typowej pomadki. Choc musze przyznac, ze granice miedzy wieloma produktami do ust powoli sie zacieraja i mamy blyszczyko(balsamy) w szyftach i plynne pomadki i wszystko w jednym, ze czasami trudno okreslic co to wlasciwie za produkt. No coz... postepu sie nie zatrzyma ;)


 Rouge d'Armani jest ze mna juz od dawna ale jakos nie moglam sie za nia zabrac. Jednym z powodow pewnie bylo to, ze to pomadka a innym, ze jest tak sliczna, ze szkoda mi bylo. Czasami tak mam i niestety jest to nieuleczalne ale z czasem dochodze do wniosku, ze nie ma ze boli i tak tez postanowilam zabrac sie za to cacuszko. 

Jak zwykle urzekla mnie prostota. Ja lece na opakowania ale glownie podoba mi sie klasyka. Czarne smukle opakowanie i ten magiczny "klik" przy zamykaniu. Pomadki Armaniego maja w srodku magnes, dzieki temu nie musimy sie obawiac, ze pomadka nam sie otworzy w torebce. Zawartosc to 4g.


 Kolor to tez u mnie klasyka... nudkowa :) 

Odcien 100 to rozowy bez. Pomadka ma za zadanie nawilzac nasze usta i trzymac sie na nich przez pare godzin. Z pierwszym zgadzam sie jak najbardziej, nawet gdy ja w koncu zjem to usta w dalszym ciagu sa przyjemnie miekkie. Z ta trwaloscia to wiadomo bardzo indywidualna sprawa. Ja w godzinach nie mierze ale jak na moje mozliwosci to zjadam ja dosc powoli i rownomiernie, przez co dosc dlugo jest widoczna na ustach. Zdecydowany plus za jakosc. Wykonczenie tez dla mnie idealne. Najbardziej lubie naturalne satynowe pomadki. Te ktore sprawiaja, ze nasze usta wygladaja tak jakby mialy taki kolor z natury.


 Swatch na rece wykonany byl z fleszem, stad ta poswiata... ppmadka sama w sobie jak juz pisalam jest kremowa o satynowym wykonczeniu i nie ma w sobie zadnych drobinek. Na ustach wyglada bardzo naturalnie nigdzie nie wlazi ani sie nie zbiera ale przy tej cenie nawet nie myslalam, ze mogla by. Choc niestety wiadomo... wysokopolkowe kosmetyki nie gwarantuja zawsze wysokopolkowej jakosci. Tu nie mam sie do czego przyczepic. Chetnie po nia siegam i uwazam, ze byl to dobry zakup.


 Bonusik ;) ... zdjecie w swietle dziennym, kotletem... po jakiejs godzinie od nalozenia.


Czy kupie ponownie albo inny kolor. Hmmm... prawde mowiac nie wiem, bo mimo tego, ze pomadka mi sie podoba... to w dalszym ciagu jestem blyszczykowa a do tego ciagle cos nowego nam sie na rynku pojawia i jak to sroka, zaraz bym sie chciala temu z bliska przyjrzec :P