Seiten

wtorek, 8 stycznia 2013

carmexowy sztyft po raz drugi :)

 Po raz pierwszy Carmex pojawil sie na moim blogu praktycznie rok temu. Poczytac mozna o nim tutaj. Dzieki Nulce mialam okazje przestestowac ta pomadke i mimo tego, ze z kamfora sie nie polubilam i nigdy nie polubie ale mozna powiedziec, ze sie przyzwyczailam. Z dzialania samej pomadki jestem zadowolona. Bardzo fajnie pielegnuje usta, sa gladkie i delikatne. Co prawda ja uzywam go glownie na noc, wiec w sumie nie musze miec kolorowej i moze faktycznie pozniej kupie sobie zwykla, bo oprocz tego, ze swietnie pielegnuja, to sie nie psuja w miedzyczasie... tak, ze musze potem polowe produktu wyrzucic.


W zeszlym tygodniu siegnelam po drugi ze sztyftow, tym razem w kolorze Peach


Pomadek Carmex chyba nie trzeba nikomu przedstawiac ale skoro obiecalam, ze druga tez pokaze... to pokazuje, nawet jak troche czasu minelo. Uwazam, ze jest to jeden z lepszych sztyftow pielegnacyjnych i na pewno lepszy jak te zwykle drogeryjne, ktore przy dluzszym uzywaniu daja efekt odwrotny od zamierzonego :]


Na ustach u mnie mimo nazwy prezentuje sie dosc rozowo ale wiadomo, ta pomadka nie ma mocnego pigmentu i glownie podkresla nasz kolor ust, nie dajac mocnego koloru. Z tym, ze mi sie ten efekt podoba, wyglada bardzo naturalnie. 


:)

55 komentarzy:

  1. Jako największa carmexowa fanka ever, nie wypada mi dodać nic. Tylko się zgodzić! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. a mnie Carmexy wysuszały (taki w słoiczku i tubce) chyba że ten jest inny, kolor jak widzę akurat pożądany przeze mnie hmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o niestety nie porownam, bo znam tylko te... ale wysuszenia nie zaobserwowalam...

      Usuń
  3. Standardowych Carmexów nie lubię, ale ten od dłuższego czasu chodzi mi po głowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te sa w porzadku... nawet dla osob, ktore nie lubia kamfory... tu da sie przezyc ;)

      Usuń
  4. zerknęłam sobie na tą drugą i w sumie to wyglądają podobnie na ustach;)
    wyglądają na przyjemne, pomyśle kiedyś nad kupnem Pink:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda... ja tez nie widze wiekszej roznicy hehe...

      Usuń
  5. o! Carmexik to juz chyba taki must have w kazdym domu ;)
    Ja sama lubię ten własnie kamforowy hehehe ... próbowałam innych ,ale jakoś wracam do tej starej formuły .
    Ostatnio dzięki Atqa odkryłam masełko Nivea w "smaku" karmelowym i obecnie to moj nocny smarowacz , którego lowjam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bleee... ten posmak plesni mnie po prostu powala ;P ... ale da sie przezyc ;)

      wlasnie widzialam inwazje maselek Nivea w blogosferze ;D

      Usuń
    2. też mam masełko Nivea (malinowe) i póki co testuję ;)
      Carmexu nigdy nie miałam, może kiedyś wypróbuję

      Usuń
    3. heheh ..inwazja :D
      No tak .Takie nowości się rozprzetrzeniają jak wirus grypy :P

      Ale samo masełko mnie bardzo podeszło .Nie bardzo mi się widziała ta forma ,bo ja paluchem niespecjalnie lubię mazać ,ale opakowanie jest takie sweetaśne i samo masełko tak apetycznie aromatyczne , że z przyjemnością paluch maże ;)

      Usuń
    4. oj, a ja mam sposób, żeby nie mazać paluchem, ot :P otwieram, lekko muskam ustami, zamykam, wsio :P paluchy nieubabrane :)

      Usuń
    5. juz ja widze jak Digg robi dziobek i muska :D :D

      Usuń
  6. muszę poszukać takiego Carmexsu w naszej drogerii :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam tę pomadkę w wersji bezbarwnej i jest to jedyna pomadka Carmex, która mi odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wlasnie bezbarwna bede musiala kiedys kupic :)

      Usuń
  8. Nie miałam nic Carmexowego, o, nieobyta ja!
    Ciekawie ten sztyft wygląda, zwłaszcza na ustach;)

    OdpowiedzUsuń
  9. fajnie wygląda na ustach :) ja lubię tą najzwyklejszą wersję w sztyfcie. Mam jeszcze w tubce ale jest jakaś dziwna bo zauważyłam lekkie przesuszenie ust

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie niestety Carmex zrobił na ustach "kuku". Kilkakrotnie do niego podchodziłam, żeby upewnić się, czy to na pewno jego wina i niestety okazywało się że tak. Usta niby wyglądały ok, ale wewnętrzne uczucie ściągnięcia i suchości było nie do zniesienia . Im więcej go nakładałam tym było gorzej. Po czymś takim przez kilka dni doprowadzałam usta do stanu używalności balsamem Tisane;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uuuu... to niefajnie :( ale przynajmniej wiesz, ze musisz go omijac ;)

      Usuń
  11. Mam tę wersję i jeszcze bezbarwną. Wolę jednak wersję klasyczną, w tej strasznie nie odpowiada mi zapach, który doprowadza mnie do mdłości :( Ale ładnie wygląda na ustach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam kiedyś wersję bez koloru i bardzo lubiłam. Choć sztyft jest niesamowicie niewydajny. Za to zwykłych Carmexów nie lubię totalnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. faktycznie efekt bardzo naturalny - ładnie się prezentuje. pzdr Jus

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo lubię produkty Carmex. Sztyftów używam w przeciągu dnia, tych w tubce na noc :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tej wersji nie znam, ale Carmex uwielbiam od lat i jest dla mnie nr1, ale tyczy się to tylko i wyłącznie wersji w słoiczku :)

    OdpowiedzUsuń
  16. mialam carmex w tubce i smierdzial mi pod nosem, ale wytrzymywalam, bo produkt ogolnie bardzo dobrze dzialal. i w koncu sie przyzwyczailam do tego smrodku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te dosc szybko wietrzeja ale czasami jak sie zapomne i pomlaskam ;) ... to mam ten plesniowy smak w ustach a tego nie lubie ;)

      Usuń
  17. ślicznie wygląda na ustach! kocham nad życie delikutaski wpadające w róż :)
    ja też lubię Carmex, bo dobrze sobie radzi z moimi ustami, choć tej kolorowanej wersji nigdy nie miałam, tylko tradycyjną w sztyfcie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ładnie wygląda na twoich ustach. Szkoda, że mimo nazwy jest różowa :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba zalezy od ust... tez myslalam, ze bedzie bardziej brzoskwiniowa :P

      Usuń
  19. nie lubię tych szminek, szczypią w usta i jakaś taka niesmaczna jest ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to kamfora... smakuje jak cos splesnialego ;) ale z czasem to wrazenie slabnie, tak samo jak szczypanie... z tym, ze bardzo dobrze rozumiem Twoja niechec, ja ogolnie takich produktow tez nie lubie :)

      Usuń
  20. Mam w planach zakup tej wersji w sztyfcie:) na Twoich ustach wyglada jak bardzo lekki błyszczyk, piękny kolorek ma!:)

    OdpowiedzUsuń
  21. bardzo ładnie wygląda na ustach :)

    OdpowiedzUsuń
  22. A co sądzisz o sztyftach ochronnych z Alverde? Jak, Twoim zdaniem, wypadają przy Carmexie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem... nie znam :) glownie z tego powodu, ze ja ogolnie nie uzywam takich produktow, bo ich nie potrzebuje... te dostalam, to uzywalam na noc :)

      Usuń
  23. Mi się z pleśnią ten smak dzięki Bogu nie kojarzy;) Mam ten sztyfcik i go lubię, podoba mi sie jaki kolor na ustach pozostawia;)

    OdpowiedzUsuń
  24. carmex jaśmin i zielona herbata - mniam mniam !

    *lepszy - nie leprzy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smakow to one dla mnie w ogole nie musza miec i taka jada na kamfore ;D

      poprawione... tak to jest, jak sie nie przeczyta tego co sie napisalo ;)

      Usuń
  25. Lubię tą pomadkę z Carmex-u:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Skuszona promocją w Rossmannie również zakupiłam w kolorze Pink i jestem bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ładnie wygląda ;) Porzuciłam ostatnio carmex'a bo zaczął mi przeszkadzać efekt delikatnego mrowienia i forma w słoiczku jest mało higieniczna, ale może kiedyś spróbuję w sztyfcie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sztyft tez mrowi ale ja sie juz przyzwyczailam :)

      Usuń
  28. czy tez czuc takie szczypanie na ustach po tym kolorowym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na poczatku lekko mrowilo ale przez rok sie uodpornilam ;)

      Usuń
  29. o ile tego w tubce nienawidzę, o tyle ten 'kolorowy' całkiem mi podpasował ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja innych nawet nie probowalam ale ten jest calkiem ok :)

      Usuń
  30. Miałam i bezbarwny i różowy i zdecydowanie bardziej odpowiada mi bezbarwny. To mój ulubieniec. No i jeszcze wiśniowy w słoiczku. Zaś miętowego dla odmiany nie znoszę.

    Masełko malinowe z Nivea posiadam, ale nie powaliło mnie na kolana. Nie podoba mi się ten chemiczno-tłustawy film, który zostawia mi na ustach. Drugi raz już go na pewno nie kupię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie to maselko w ogole nie pociaga :] ... na takie rzeczy jestem odporna ;) ... ale kiedys sie zastanowie nad bezbarwnym sztyftem :)

      Usuń
  31. Bardzo ładnie wygląda na ustach :)
    Muszę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Sama nie czuję się przekonana do chłodzącego efektu carmexu- sztyft do ust z nagietkiem z Alverde zupełnie wystarcza mi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja go w sumie uzywam na noc, bo fajnie pielegnuje... aczkolwiek tej kamfory nigdy nie polubie ;))

      Usuń