Tak do mnie dzis dotarlo, ze nie wrzucilam jeszcze pielegnacyjnego podsumowania roku 2012 a w sumie czas najwyzszy, bo jak tak dalej pojdzie... to obudze sie w czerwcu.
Na pierwszy rzut zmywanie malunkow wojennych i tu od conajmniej roku kroluje Shiseido Deep Clear Cleansing Oil, na zdjeciu tego nie widac bo butelka lezy ale zostalo mi tak moze z 2 - 3 cm, co na szczescie przy tym szalenie wydajnym produkcie jeszcze na dlugo mi wystarczy. Szczegolnie siegam po niego jak mam mocniejszy makijaz, bo nic nie likwiduje go tak dokladnie a przy tym delikatnie... i jak mi sie skonczy, to na 100% zakupie kolejny olejek, czy bedzie to Shiseido nie wiem... ale calkiem mozliwe. Drugim produktem jest dwufazowka, bez ktorej nie wyobrazam sobie demakijazu oka. Dla mnie to podstawa i tu oprocz tej lancomowej, najlepszym plynem tego typu jest Helena Rubinstein All Mascaras! ... tu na zdjeciu mam kolejne opakowanie ale w lazience wykanczam poprzednie.
La Roche Posey zagoscilo u mnie na stale. I choc nie wszystkie ich produkty lubie to mam swoje perelki i lubie LRP na tyle, ze ciagle testuje cos nowego. Ta trojca to dla mnie tez produkty podstawowe. Pisalam o nich wiele razy. Moj kochany micel Effaclar, rownie dobry jak Vichy ale latwiejszy do zdobycia. Effacalar Duo ktory mi swietnie sluzy (w przeciwienstwie do K) ... i to tez moje kolejne opakowanie, chwilowo szybciej mi schodzi bo slubny mi podbiera :P ... i na ratunek jak cos zaczyna wyrastac Effaclar A.I., ktory w tym przypadku jest niezawodny. Do tych trzech produktow bede wracac ale na zdjeciu z tylu widac dwa nowe... zobaczymy czy z nimi sie polubie.
Najlepsze chusteczki do demakijazu Penaten. Delikatne bo przeznaczone dla niemowlecych buzi, uzywam ich praktycznie od dwoch lat i jestem bardzo zadowolona. Wole je jak te wszystkie typowo "twarzowe", ktore mnie przewaznie podrazniaja i lepiej je znosze jak te uniwersalne do niemowlecych kuperkow.
W 2012 uzywalam wiele ciekawych produktow... min. Estee Lauder Advancet Night Repair, zarowno tez do twarzy jak i oczu. Oba produkty bardzo lubie jednak jakbym miala wybrac to zdecydowanie wolalabym Kiehl's Midnight Recovery Serum, pomijajac ze sklad ma bardzo naturalny i swietnie sobie radzi, to jest o polowe tansze. Na dzien moim faworytem jest Clinique Repairwear Laser Focus i mam wielka nadzieje, ze firmie nie przyjdzie do glowy je ulepszac, bo pewnie skoczyloby sie to tragedia jak w przypadku wszystkich ulepszonych produktow np. serum Even Better, ktore po poprawieniu stracilo swoje wlasciwosci :/ ... ostatnim produktem, ktory bardzo polubilam jest mgielka z witamina C z Skin79.
Jezeli chodzi o krem pod oczy, to wygrywa Lancome Renergie Yeux Multi-Lift. Juz pomijajac korektor zawarty w nakretce (jasny i lekki ale o tym kiedy indziej bedzie) ... jest to krem, ktory moja skora wokol slepi po prostu kocha. I mimo dosc wysokiej ceny na pewno do niego wroce bo warto. Idealny krem na zime, gdy skora potrzebuje troche wiecej ale o samym kremie tez powstanie post.
Kuracja Bioderma Matricium to produkt, na ktory pewnie nigdy bym sama nie wpadla i gdyby nie to, ze dostalam ja od Biodermy to dalej zylabym w blogiej nieswiadomosci. Jak dla mnie BOMBA i bede sobie robic dwa razy w roku taka kuracje, po zimie i po lecie. Wydaje mi sie, ze wystarczajaco napisalam w recenzji tego produktu... u mnie zagosci on na stale. Cena jest jak najbardziej przystepna i mam(y) ... bo slubny uzywa ze mna miesiac w ktorym wzmacniamy i odzywiamy nasza skore intensywnie... co widac i czuc a co najwazniejsze efekt sie jak na razie utrzymuje.
Nie moglabym nie wspomniec o ulubionych filtrach... w zaleznosci od pory roku i naslonecznienia uzywam te trzy produkty DHC Platinum, Vichy Capital Soleil, TFS Natural Sun.
Produkty do wlosow... te towarzysza mi dosc dlugo, wiele z nich to kolejne opakowania i cala ta piatka stoi sobie razem w koszyczku, bo sa to kosmetyki, ktore najbardziej lubie. Suchy szampon LeeStafford wersja dla ciemnowlosych, Liese Kao do rozczesywania... jedyny produkt, ktory niesamowicie ulatwia ten proces a przy tym nie obciaza moich cienkich kudelkow, dwa olejki z Khadi... oba uwielbiam i na koniec Phyto(keratine) serum naprawiajace, ktore powoduje ze wlosy sa tak niesamowicie miekkie i trzymaja puszace sie koncowki pod kontrola. Szalenie wydajny produkt, uzywam wiele miesiecy i ciagle jestem w trakcie pierwszego opakowania aczkolwiek juz przy koncu. Kolejne czeka grzecznie w szufladzie.
Jezeli chodzi o szampony to nie mam ulubionego, uzywalam glownie Phyto i jestem zadowolona. Szampony tej firmy mi sluza i nie podrazniaja fanaberyjnego sklapu. Jedynym powiedzmy odkryciem i cos co na stale u mnie zagoscilo to szampony glebloko oczyszczajace Schwarzkopf z serii profesionalnej. Uwielbiam zarowno ten jak i poprzednika, uzywam raz w tygodniu i tak pozostanie.
Na koniec ukochane umilacze kapieli. Naturalne plyny Kneipp o tak boskich i apetycznych zapachach, ze moglabym je zjesc. Do tego daja swietna piane, ktora dlugo sie utrzymuje. Jak dla mnie bajka. Plus sol z arnika na stawy i miesnie (ha ha... raczej na moj brak miesni), w kazdym razie ratunek na zbolale kosci, to juz trzecie opakowanie bo mocze sie w niej namietnie.
***
I to byloby na tyle... jakos tego mniej jak kolorowki ale coz, zrobienie porzadnego malunku wojennego wymaga odpowiednich zabawek ;) ... pielegnacji jest sie przez dluzszy czas wiernym :P