Juz myslalam, ze nic dzis z tego nie bedzie. Blogger nie chcial mi zaladowac zdjec, tzn. na picasa wrzucil ale na blogu sie nie pojawialy. Z tym, ze sie uparlam hehe... od jutra koniec laby, czas wrocic do pracy. Dlatego chcialam ten post wrzucic dzis, bo nie wiem kiedy bede miala czas a nie da sie ukryc takie posty tez sa czasochlonne. Aleee... nie ma co przeciagac. Zapraszam na Amsterdam w pigulce :)
|
Rijksmuseum |
Tak za bardzo to nie wiem od czego zaczac. Mam w glowie tyle informacji, ktore chcialabym wam napisac, ze nie wiem co jest wazniejsze i ciagle sie boje, ze o czyms zapomne. Zaczne moze od tego, ze na wycieczke do Amsterdamu potrzebujemy conajmniej trzy dni i to jest wersja dla normalos... bez odwiedzania wszystkich muzeow, ktorych w Amsterdamie pod dostatkiem. Do tego nie jest to tanie miasto, co mnie prawde mowiac troche zdziwilo. Nie zebym oczekiwala taniochy, bo niby dlaczego ale mimo wszystko ceny mnie czasami zaskakiwaly.
Wiadomo gdzies trzeba spac, wiec informacja o hotelach na pewno sie przyda. W moim przewodniku o Amsterdamie zaraz pod haslem noclegi byl tekst "ze hotele w tym miescie nie sa najwyzszych lotow ale za to ceny maja kosmiczne". I tak faktycznie jest. W sezonie hotele w centrum zycza sobie za noc od np. 200€ za dwuosobowy pokoj w 3* i powyzej 300€ za 4* ... w gore nie ma granicy. Do tego mozna poczytac w sieci, ze wiele ma slabe opinie. Nie nalezy sie zdziwic, ze na miejscu trzeba zaplacic "oplate od korzystania z powietrza" ... ja to tak zawsze nazywam, bo nie wiem za co wlasciwie sie placi, w koncu to nie kurort a miasto ale jak trzeba to sie nie przeskoczy a jest to urocze okolo 30€ za osobe. W przypadku rezerwacji hotelu tez nalezy uwazac. Musze przyznac, ze jeszcze sie z takimi rozwiazaniami jak w Amsterdamie nie spotkalam. Tam z zasady mamy pokoj i nic wiecej. Sniadania, parking, internet itp. za wszystko trzeba dodatkowo placic. Przez co atrakcyjna cena hotelu szybko moze sie zmienic. U mnie tez tak bylo. Na szczescie WLAN mialam darmowy ale sniadanie to bylo dodatkowe 19€ za dzien od osoby... plus parking hotelowy 17€ za dzien.
B&B tez mozna spotkac... ceny maja rownie zawrotne.
Ja wybralam sie na majowke autem, wiec u mnie z gory odpadaly hotele w centrum. Nie polecam osobom nie znajacym miasta jechac do centrum autem. Pomiajac totalny chaos na drogach, to oczywiscie miejsca parkingowe sa ograniczone i drogie. Za godzine postoju tak juz troche z boku nie w samym centrum zyczyli sobie 4€ za godzine... wielopoziomowe parkingi to rozkoszne 50€ za dzien. Wiele hoteli w centum nie ma wlasnych parkingow, trzeba szukac miejsca na ulicy.
|
Zdjecia hotelowe ale dosc dokladnie oddaja stan rzeczywisty. |
Ja zdecydowalam sie na Mercury Airport 4*, ktory polozony jest niecale 7 km od centrum ale tez spory kawalek od lotniska, wiec samolotow w ogole nie slychac. Za to po drugiej stronie ulicy jest jezioro, w kotrym mozna sie latem kapac, obok hotelu jest stacja benzynowa a w niej Marks & Spencer Market gdzie mozna kupic pyszne kanapki, jogurty, owoce, salatki... wybor byl spory. Do centrum mialam 10 minut autobusem, przystanek jest zaraz obok hotelu. Linia 197 kursuje czesto i punktualnie, cena biletu to 2,50€ za osobe w jedna strone. Bilet kupujemy u kierowcy. Doszlam do tego, ze miejskie autobusy nie maja zadnych dodatkowych mozliwosci. Co prawda na ich stronie podaja opcje biletu na 24h, w autobusach niestety nie mozna go kupic ale prawde mowiac potrzeba bilet zeby dojechaci wrocic i to wychodzi taniej jak ten dobowy. Sa tez autobusy hop on - hop off i tam mozna kupic bilet na caly dzien. Spotkac je mozna glowie w centrum i jest to linia turystyczna. Nocne autobusy tez sa, wiec jak sie ktos zabawi dluzej w centrum... to bez problemu wroci do hotelu w srodku nocy ;)
W hotelu warto sie rozejrzec, gdzies na ktorejs sciane powinna wisiec taka tablica z duza iloscia karteczek. Warto sie przyjrzec, ja skorzystalam z paru. Sa to rabaty na przerozne rzeczy i atrakcje. Miedzy innymi rowery, wycieczki statkami po kanalach, upominki, knajpy, ogrod botaniczny, muzea itd.
Udalo mi sie, bo akurat w tym czasie co bylam w samym centrum bylo wesole miasteczko ze spora karuzela. I tak moglam sobie poogladac miasto z wysokosci 55 metrow. Amsterdam jest wiekszy niz by sie to moglo wydawac. Tam tez znajduje sie amsterdamski Madame Tussauds.
Przejdzmy teraz do poruszania sie po centrum. Ja polecam na piechote. Aczkolwiek jako pieszy trzeba miec oczy dookola glowy. Rowery, skutery, motory, auta, tramwaje i autobusy... to wszystko, ze wszystkich stron i czesto naraz, wszystkie te srodki lokomocji maja zabudowane pierwszenstwo przejazdu i nie ma co liczyc, ze ktos zwolni albo stanie, wiec najlepiej byc ostroznym. Co w sumie i tak graniczy z cudem. Nie interesowalam sie wynajmem rowerow, wiec tu niestety nie znam cen ani zasad ale prawde mowiac jadac rowerem trzeba sie dosc mocno koncentrowac i podziwianie kanalow i kamieniczek moze stac sie niemozliwe.
Ogolnie w kazdym przewodniku mamy plan miasta. Mozna z takiego korzystac. Ja zdecydowanie wolalam ajfonowa nawigacje, ktora jest po prostu rewelacyjna. Pomijajac, ze jest w niej zaznaczony salon apple na Leidseplein, ktory jest w miejscu gdzie mamy sporo lini autobusowych i tramwajowych. Ja go na poczatku uzywalam jako punkt orientacyjny. Internet to okolo 2€ za dzien, cena jak dla mnie do przezycia. Wiekszosc knajp ma darmowy WLAN, ktory nie wymaga logowania albo logujemy sie przez FB, wiec tak tez mozna sobie poradzic.
Statki. Do wyboru... do koloru. Plywa tego naprawde sporo i rozne. Ja akurat zdecydowalam sie na "See Amsterdam" bo w moim hotelu byly karteczki z 2,5€ rabatu na osobe. Statki sa porzadne i w dobrym stanie, polecam wybierac te, ktore maja w tylu otwarta przestrzen. Przez taki przeszklony nie da sie zrobic porzadnych zdjec a do tego jest w nich dosc cieplo. Jak widac plywaja dosc czesto, wiec mozna sobie wybrac... i czasami lepiej poczekac bo o ile jeden jest pelen, tak kolejny moze byc pusty. Ta firma oferuje dwie trasy. Purpurowa jest o wiele ciekawsza i jak ktos musi sie zdecydowac na jedna, to polecam wlasnie ta, niebieska prowadzi przez mniej ciekawe kanaly. Mamy tu tez opcje na caly dzien, czyli mozemy wysiadac gdzie chcemy i potem plynac dalej, tez na pewno dosc ciekawa opcja.
Jak najbardziej polecam taka wyprawe, kazdy znajdzie cos dla siebie a z wody wyglada to wszystko tez troche inaczej :) ... i zdecydowanie mozna troche odpoczac, dawno sie tyle nie nalatalam jak podczas tych paru dni. Do hotelu wracalam bardziej zmeczona, niz w trakcie pobytu w gorach.
W centrum znajduje sie tez dom Anny Frank, ktora ukrywala sie tam przed nazistami w trakcie wojny. Teraz byla dodatkowo wystawa, co wzmozylo zainteresowanie i sprawilo, ze niestety nie weszlam do srodka. Kolejka zapowiadala pol dnia czekania.
Jak sie tyle lata, to trzeba tez cos zjesc. Wybor jest tak niesamowity, ze istnieje ryzyko zalapania syndromu osla co mu w dwa zloby dano. Oferta na kazda kieszen i spora ilosc vegetarianskich knajpek. Ceny calkiem znosne, porownywalne do reszty duzych miast. Ja zakotwiczylam w irlandzkim pubie ale mieli tak niesamowicie dobre zarcie, ze moglabym sie tam codziennie stolowac.
No i oczywiscie piwo. Nie pamietam kiedy ostatnio wypilam takie ilosci piwa hehe... Grolsch (z sentymentu) na zmiane z Guinness.
Slynne Coffeeshopy... czuc zanim sie do nich czlowiek zblizy. Ja akurat potrzeby nie mam, zmeczona i glodna bylam i bez ziola ;) ... aczkolwiek jestem za legalizacja, jak ktos chce palic to bedzie bez wzgledu na to czy jst legalne czy nie a prawde mowiac idac w tym kierunku nalezaloby by zabronic papierosow i alkoholu. W kazdym wiele Coffeeshopow wyglada jak puby, nikomu to nie przeszkadza... ruch w ciagu dnia umiarkowany. Jak cos przestaje byc zakazane, to traci na atrakcyjnosci ;)
Zakupy. Ogolnie to sobie darowalam, mi szkoda czasu na latanie zwyklych po sklepach. Owszem jest pare takich co u mnie nie ma ale specjalnie mnie to nie wzrusza. Ceny z tego co widzialam pare euro wyzsze jak u mnie czyli chyba zblizone do polskich. Przelecialam przez jedna perfumerio - drogerie w ramach sprawdzenia ale nie zaglebialam sie w temat.
Natomiast kocham rozne nietypowe sklepiki z pierdolami wszelkiego rodzaju. Takich z chodakami to tam pod dostatkiem, skusic sie mozna tez na holenderskie makaroniki albo zrobic sobie kondom wg uznania i upodoban.
Jedyne sklepy, ktore zaliczylam za kazdym razem jak jakis na mojej drodze spotkalam to oczywiscie sklepy z holenderskimi serami. Raj dla myszy. Dostawalam oczoplas i slinotok. Ten z Cheese Company mialy naprawde fajne wnetrza, natomiat jezeli chodzi o wyroby, to o wiele bardziej smakowaly mi te z Henri Wilig Cheese & More.
Jedyne co mnie przystopowalo przed kupieniem sera na tony, to niestety ich cena. Za moje trzy egzemplarze zaplacilam okolo 35€. Na ponizszym zdjeciu mamy tez cale moje zakupy. Holenderskie makaroniki, wafle i sery... magnes na lodowke i cebulki tulipanow.
To chyba byloby tyle na pierwszy post. Drugi pojawi sie wkrotce i bedzie bardziej obrazkowy. Chce wam pokazac to co widzialam i co mnie zachwycilo, bo musze przyznac, ze ta wyprawa przeszla moje oczekiwania i pokochalam to miasto szalenczo. Swietnie sie tam czulam i chetnie sie tam jeszcze kiedys wybiore. A na wasze pytania odpowiem w komentarzach, bo na pewno o czyms zapomnialam :)
Jeszcze moze na koniec dla tych co chca odwiedzic Amsterdam, warto zapoznac sie z I amsterdam card. Takie karty czesto naprawde sie oplacaja, mamy tu wiecej znizek i mozliwosci jak przy takich pojedynczych karteczkach w hotelu.